Zarazki ze szpitalnego wężyka, przez który przepływał pokarm dla dzieci, są prawdopodobnie powodem śmierci dwojga niemowląt w szpitalu w niemieckim Mainz. Lekarze wciąż walczą tam o życie trzeciego dziecka. Sprawę wydarzeń z ostatniego weekendu wyjaśnia teraz policja i prokuratura.

Bakterie zaatakowały jedenaścioro dzieci, w większości niemowlęta i jednego pięciolatka. Wczoraj zmarło dwoje małych pacjentów. Dzieci były karmione specjalnymi roztworami jedzenia i lekarstw. Dawki były szykowane w zewnętrznej aptece, ale prokuratura sugeruje, że bakterie mogły dostać się do pokarmu już w szpitalu.

Wężyki to w zabezpieczonym już przez nas aparacie jedyny element, z którym człowiek ma kontakt. Cała reszta pracuje w pełni automatycznie. Prowadzimy postępowanie jednak przeciw nieznanym sprawcom, bo na razie nie mamy pewności, gdzie dokładnie doszło do zanieczyszczenia. Na pewno jednak chodzi o nieumyślne spowodowanie śmierci i uszkodzenia ciała - powiedział prokurator Klaus Peter Mieth. Dodał, że grozi za to do pięciu lat. By uniknąć jakichkolwiek podejrzeń, sekcje zwłok są przeprowadzane poza Mainz.

Szpital z ewentualnym wyciąganiem konsekwencji wobec swoich pracowników czeka do wyjaśnienia, kto dokładnie zawinił.