Niemieccy katolicy oczekują głosu papieża. Nawet biskupi mówią już o najpoważniejszym kryzysie kościoła przynajmniej ostatniego półwiecza. Prawie każdy dzień przynosi kolejne zgłoszenia osób wykorzystywanych seksualnie, jeszcze jako dzieci, w szkołach i internatach. Liczba ujawnionych molestowań zbliża się do trzystu, z czego większość dotyczy placówek kościelnych.

Do klasztoru kapucynów w Bad Mergentheim w Badenii-Wirtembergii zwróciła się ofiara molestowania przez jednego z braci przed 30 laty. Sprawa została zgłoszona też do prokuratury. Chodzi o obecnie ponad 80-letniego zakonnika, który na razie został odsunięty od obowiązków i praw zakonnych. W rozmowie z dziennikarzem franciszkanin z Emsland w Dolnej Saksonii przyznał się, że razem z innymi zakonnikami i dziećmi bawił się w rozbieranego grając w kości. Diecezja w Mainz w Hesji ujawniła, że w 1981 roku do biskupa przyszedł list od dziecka, które opowiadało o molestowaniu w katolickim internacie w Bensheim. Do obiecanej chłopcu rozmowy nigdy nie doszło.

Kardynał Joachim Meisner z kolonii powiedział, że w czasie 48 lat jego kapłaństwa takiego kryzysu kościoła nie widział. Katolicy są zdezorientowani. Wielu z nich pisze listy, dzwoni i przychodzi do siedzib biskupów, pytając, co nowego wiadomo i jaka będzie reakcja. Dziś rozpoczęło się spotkanie biskupów z Bawarii. Mają w jego trakcie szukać środków wyjścia z tej trudnej sytuacji. Wierni czekają jednak głównie na głos Benedykta XVI, a ten nie porusza tematu. Do Watykanu, na audiencje i na niedzielny Anioł Pański jeździ teraz więcej Niemców. Z Watykanu płyną na razie jednak tylko głosy, że papież chce najpierw poznać szczegóły zarzutów, a do tego sytuacja jest wykorzystywana do podważenia zaufania do Kościoła.