Niemcy są gotowi sprzedać 200 czołgów "Leopard" Arabii Saudyjskiej. Byłaby to pierwsza od kilkudziesięciu lat transakcja dotycząca ciężkiej broni dla tego niedemokratycznego państwa. Rząd Angeli Merkel nie chce komentować doniesień magazynu Der Spiegel, ale innych komentarzy nie brakuje.

Zgodę na transakcję wydała Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Wcześniej taka sprzedaż do Arabii Saudyjskiej była wstrzymywana od czasu uznania przez ówczesnego kanclerza Helmuta Kohla, że mogłoby to zagrażać Izraelowi. Teraz Rada uznała, że tego zagrożenia już nie ma i można z Saudyjczykami handlować. A że chodzi o klika miliardów euro, "Leopardy" byłyby świetnym towarem.

Krytycy zauważają jednak, że Arabia Saudyjska pospieszyła swoim uzbrojeniem na pomoc Bahrajnowi, gdy w tym roku trzeba było krwawo tłumić uliczne protesty opozycji. Dlatego biznes z saudyjską monarchią, korzystny dla firm zbrojeniowych, jest niewygodny dla niemieckich polityków. Stąd zapewne milczenie rządu.

Niemcy wstrzymuja się od interwencji w Libii. Zarabiają za to na to sprzedaży broni - największym odniorcą jest Turcja, a na drugim miejscu - zadłużona Grecja.