Amerykanie szukają sposobów na obejście własnych przepisów wizowych. Prawo szczególnie ciąży koncernom z Doliny Krzemowej, które chciałyby korzystać z pomocy fachowców z wielu krajów, ale czasem sprowadzenie ich do Kalifornii graniczy z cudem. Jedna z firm znalazła jednak sposób na ominięcie prawa.

Rozwiązaniem miałby być wielki statek pływający na wodach międzynarodowych, a dokładnie kilkanaście kilometrów na południowy zachód od Zatoki San Francisco. Państw, które chętnie zarejestrowałby taką jednostkę nie brakuje, bo to pewny zysk z podatków.

Biznesmeni za miesięczny pobyt na luksusowej jednostce płaciliby maksymalnie 1,5 tysiąca dolarów. Na pokładzie byłyby lądowiska dla śmigłowców, dzięki czemu fachowcy z Doliny Krzemowej mogliby szybko przylecieć na spotkanie z umówionym ekspertem.

Co więcej, czasem łatwiej uzyskać kilkugodzinne pozwolenie na wjazd do USA, niż wizę na kilka dni więc i zagraniczni goście być może mogliby polecieć śmigłowcem do Kalifornii. Pomysł może okazać się sukcesem, ale tak naprawdę pokazuje ułomność amerykańskich przepisów, bo w czasach kryzysu, kiedy Stanom zależy na tworzeniu nowych miejscy pracy, uniemożliwianie wjazdu do siebie tym, którzy mogliby w tym pomóc, wydaje się nieporozumieniem.