Lekarzom nie udało się uratować 9-letniego chłopca, który przeżył katastrofę rosyjskiego Tu-134 pod Pietrozawodskiem, na północy Rosji. Wypadek przeżyło osiem osób, w tym siostra chłopca. Ich matka zginęła.

Przez ostatnie godziny dziecko było nieprzytomne. Wcześniej, zdążyć powiedzieć lekarzom dziecięcego szpitala w Pietrozawodsku, że ma na imię Anton. Jego 14-letnia siostra została przetransportowana do szpitala w Moskwie. Oprócz niej w moskiewskich placówkach znajduje się jeszcze czworo poszkodowanych, których stan pozwalał na transport specjalnym samolotem Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.

W katastrofie zginęło 45 osób z 52 znajdujących się na pokładzie.

Tu-134 rozbił się w poniedziałek o godz. 23.40 czasu lokalnego (godz. 21.40 czasu polskiego). Runął na drogę w pobliżu miejscowości Biesowiec, w odległości ok. 700 metrów od lotniska w Pietrozawodsku.

Maszyna należała do rosyjskich linii lotniczych RusAir. Leciała z Moskwy. Wystartowała z lotniska Domodiedowo o godz. 22.30. W Pietrozawodsku powinna była lądować we wtorek o godz. 0.04.

Tu-134 podchodził do lądowania w trudnych warunkach: w deszczu i mgle. Kontroler lotu, który prowadził samolot z ziemi, utrzymuje, że nakazał załodze odejście na drugi krąg, jednak kapitan zdecydował, że posadzi maszynę na własne ryzyko.