Izraelska armia umacnia swoje pozycje na terenie sześciu miast palestyńskich, zajętych częściowo na Zachodnim Brzegu. Premier Ariel Szaron twierdzi, że zamiarem Izraelczyków nie jest obalenie władzy Jasera Arafata, lecz jedynie zmuszenie go do wydania morderców ministra turystyki. Minister został zastrzelony w ubiegłym tygodniu w hotelu w Jerozolimie.

Na ziemiach palestyńskich trwa operacja odwetowa za zabicie ministra. Tylko wczoraj zginęło co najmniej czterech Palestyńczyków a ponad dwudziestu zostało rannych. Izraelska armia zajęła pozycje wokół sześciu palestyńskich miast na Zachodnim Brzegu. Niemal wszędzie dochodzi do walk. Najcięższe starcia trwają w Betlejem.

Wczoraj władze Autonomii Palestyńskiej zdelegalizowały brygadę Abu Alego Mustafy - zbrojne skrzydło Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny. To właśnie terroryści z LFWP zabili pięć dni temu izraelskiego ministra turystyki. W wydanym oświadczeniu Najwyższa Rada Palestyny poinformowała, że każde ugrupowanie, które dopuszcza się akcji wymierzonych w bezpieczeństwo narodowe i przez to daje możliwość Izraelowi do ataku - uznane zostanie za nielegalne.

Jednak zdaniem Izraela posunięcie palestyńskich władz ma jedynie charakter propagandowy, gdyż nie towarzyszą mu żadne działania w terenie – nie ma obławy na terrorystów i przekazywania ich Izraelczykom. Rząd Szarona poinformował dziś, że do zajętych częściowo miast palestyńskich zostaną wysłane także jednostki specjalne. Ich zadaniem będzie szukanie i aresztowanie. Tymczasem Waszyngton ostrzegł Arafat, że jeśli nie wyda morderców ministra, Izrael będzie dążyć do jego obalenia.

foto RMF

08:40