Izrael nie zgadza się na roczny rozejm z Hamasem, nie chce też, by to radykałowie administrowali przejściem granicznym Strefy Gazy z Egiptem. Wysoki przedstawiciel izraelskiego resortu obrony Amos Gilad poleciał do Kairu, żeby przedstawić egipskim mediatorom stanowisko Izraela. W nocy Izraelczycy 40 razy atakowali cele Hamasu.

Ekstremiści postawili wczoraj swoje warunki zakończenia walk. Hamas zapowiedział, że zgodzi się na roczny odnawiany rozejm w Strefie Gazy, jeśli Izrael wycofa stamtąd w ciągu pięciu do siedmiu dni swe wojska i natychmiast otworzy przejścia graniczne. Terroryści oświadczyli też, że zgodziliby się na rozmieszczenie obserwatorów tureckich, ale są przeciwni propozycji, by przejście graniczne Rafah między Strefą Gazy i Egiptem obsadziła gwardia palestyńskiego prezydenta Mahmuda Abbasa. Ponadto Hamas chce, by porozumienie rozejmowe obejmowało zwołanie konferencji w sprawie odbudowy Strefy Gazy.

Izraelskie lotnictwo przeprowadziło w nocy z czwartku na piątek ok. 40 nalotów na cele

w Strefie Gazy - poinformował rzecznik armii. Wg niego, izraelskie samoloty zaatakowały w nocy "sześć zbrojnych grup, meczet na północy Strefy, gdzie składowano broń, cztery podziemne kryjówki i dwie pozycje" bojowników Hamasu. Rano izraelska armia ogłosiła, że na cztery godziny, od godz. 9.00, zawiesza ofensywę ze względów humanitarnych. Dowództwo zastrzegło sobie prawo do odpowiedzi na ogień prowadzony przeciwko Izraelowi.