Co najmniej 12 osób zostało rannych w starciach z policją w Neapolu. Nie widać końca "kryzysu śmieciowego" trawiącego włoskie miasto od czternastu lat. Mieszkańcy przedmieść nieprzerwanie blokują dostęp do nowego wysypiska śmieci wybranego przez rząd Berlusconiego. W Neapolu zalegają już setki tysięcy ton odpadów.

Zamieszki, w których ranni zostali policjanci i demonstranci, wybuchły tuż po tym, gdy prezydent Włoch Giorgio Napolitano podpisał rządowy dekret w sprawie sposobu rozwiązania dramatycznego kryzysu śmieciowego w Kampanii.

W dekrecie wyznaczono dziesięć wysypisk, na które będą wywożone tysiące ton odpadków leżących na ulicach Neapolu i okolicznych miejscowości.

Rząd Silvio Berlusconiego zapowiada, że z determinacją i stanowczością rozwiąże problem śmieci. Zgodnie z przepisami, przyjętymi w środę na posiedzeniu rady ministrów w Neapolu,

osobom blokującym dostęp do wysypisk i prowadzących do nich dróg będzie grozić kara więzienia. Ponadto postanowiono, że wysypiska śmieci będą uznawane za obiekty strategiczne, chronione przez wojsko.

Mieszkańcy nie chcą jednak pogodzić się z tym, że wysypiska będą znajdować się w sąsiedztwie ich miasteczek i dlatego zapowiadają kontynuowanie protestów.