Co najmniej 295 osób zginęło w tornadach, które przetoczyły się przez siedem południowych stanów USA - podaje AP. Według AFP zginęło ponad 300 osób. Huragany spowodowały starty rzędu miliardów dolarów. W ciągu tygodnia przez kraj przeszło w sumie 160 potężnych tornad.

Trwają poszukiwania osób, które mogły przeżyć katastrofę, ale wciąż pozostają uwięzione w ruinach.

Gubernatorzy stanów: Alabama, Missisipi i Georgia ogłosili stan klęski żywiołowej, licząc na pomoc władz federalnych.

Elektrownia atomowa Browns Ferry w Alabamie, w której zniszczone zostały niektóre linie przesyłowe pozostanie zamknięta przez wiele dni, bądź tygodni.

Tornado spowodowało ogromne zniszczenia w wielu głównych miastach Alabamy, jak Birmingham i Tuscaloosa, gdzie mieści się uniwersytet stanowy. Ponad milion mieszkańców stanu jest pozbawionych prądu. Wielu pozostało bez dachu nad głową. Burmistrz Tuscaloosa, Walter Maddox powiedział, że niektóre dzielnice i przedmieścia "zostały praktycznie zmiecione z mapy".

W stanie Alabama, który słynie z hodowli kurczaków zginęło ich około cztery miliony.

Prezydent Barack Obama obiecał pomoc i złożył kondolencje rodzinom ofiar. Nasze serca zwracają się ku tym, którzy zostali dotknięci tą katastrofą. Wyrażamy uznanie dla heroicznych wysiłków podjętych przez tych, którzy pracują nad usuwaniem jej skutków - powiedział prezydent.

Przy usuwaniu szkód pracują oddziały stanowej Gwardii Narodowej. Straty porównuje się do tych, które spowodował słynny huragan Katrina w sierpniu 2005 r. w Luizjanie, Missisipi i Alabamie.