Więzienie w Pskowie specjalizuje się w przemocy psychologicznej. Strażnicy nie biją więźniów, ale zmuszają ich do oglądania telewizji pięć razy dziennie - powiedział rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny dziennikowi "New York Times" w wywiadzie z więzienia.

W opublikowanym wywiadzie, przeprowadzonym przez dziennikarzy listownie, Nawalny zażartował, że swoje szanse na przeżycie pobytu w więzieniu w Pskowie ocenia na 50 proc.: "albo mnie zabiją, albo nie zabiją".

Polityk ocenił przy tym, że fakt, iż prezydent Putin próbował go zabić, świadczy o tym, że "postradał zmysły" i stanowi "klasyczny przypadek półszalonego cara".

Wiemy, że zabójcy FSB zaczęli mnie śledzić podczas podróży po kraju dosłownie w dniu, kiedy ogłosiłem plan kandydowania na prezydenta. Czy to mądry ruch? Poważnie, rozkazać służbom zabić przeciwnika politycznego bronią chemiczną? Niezbyt wybitny pomysł. Ale Putin to zrobił, bo jest opętany przez własne lęki i idee - orzekł polityk.

Jak stwierdził, choć ośrodek w którym przebywa był w przeszłości znany z tortur więźniów, nie słyszał o żadnym przypadku bicia, dodając, że specjalnością zakładu jest przemoc psychologiczna.

Nie słyszałem, żeby kogoś bili - wręcz przeciwnie, ciągle prowokując, stawiają cię w pozycji, gdzie musisz pobić kogoś innego, uderzyć kogoś, czy komuś zagrozić. A kiedy to się stanie (...) administracja z wielką przyjemnością otworzy nową sprawę karną, dodając kilka lat do wyroku - powiedział Nawalny. Dodał też, że więźniowie są zobowiązani do oglądania kremlowskiej telewizji pięć razy dziennie - oglądając np. filmy o II wojnie światowej - i nie mogą w tym czasie robić nic innego, nawet spać.

Podczas tych sesji najjaśniej rozumiem esencję ideologii reżimu Putina: teraźniejszość i przyszłość zastępowana jest przeszłością (...) Wszystkie rodzaje przeszłości muszą być stale w centrum uwagi, by odwrócić od myśli o przyszłości i pytań o teraźniejszości - powiedział polityk.

"Rosjanie są biednymi mieszkańcami bogatego państwa"

Nawalny stwierdził, że choć wybory w Rosji "coraz bardziej przypominają żart", a start w nich uniemożliwia się nawet najbardziej "przeciętnym" kandydatom opozycji, Rosjanie nadal powinni brać w nich udział. Według Nawalnego, dzięki zaadoptowanemu przez opozycję systemowi taktycznego głosowania, kandydaci opozycji są wciąż w stanie wygrywać np. w dużych miastach, gdzie trudniej jest sfałszować wybory.

Nawalny stwierdził, że największymi problemami Rosji są obecnie korupcja i bieda, a Rosjanie są "biednymi mieszkańcami bogatego państwa". Dodał też, że Rosja jest częścią Zachodu i powinna wkroczyć na "europejską ścieżkę rozwoju".

Putin nie jest wieczny, fizycznie, ani politycznie (...) ten reżim jest historycznym przypadkiem, (...) wyborem skorumpowanej rodziny Jelcyna. Prędzej czy później, ten błąd zostanie naprawiony, a Rosja wkroczy na demokratyczną, europejską ścieżkę rozwoju - zapewnił opozycjonista.

Nawalny poczuł się źle na pokładzie samolotu

20 sierpnia 2020 roku Nawalny trafił do szpitala w Omsku na Syberii. Lider antykremlowskiej opozycji poczuł się źle na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy i stracił przytomność. Na żądanie rodziny kilka dni później przetransportowano go do kliniki Charite w Berlinie, gdzie został poddany badaniom i leczeniu.

Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej potwierdziła, że wobec Nawalnego użyto substancji należącej do grupy Nowiczok. Opozycjonista uważa, że za zamachem na jego życie stoją rosyjskie służby specjalne działające na osobiste polecenie prezydenta Rosji Władimira Putina.

Po powrocie do kraju opozycjonista został w styczniu aresztowany, a następnie osadzony w kolonii karnej, gdzie odbywa wyrok ok. 2,5 roku pozbawienia wolności.