Silne nawałnice z gradem i śniegiem przeszły nad Czechami i Austrią. W wyniku załamania pogody zginęła jedna osoba, a kilka tysięcy gospodarstw w obu krajach nie ma prądu. Ze skutkami nawałnic wciąż walczą strażacy, którzy przede wszystkim usuwają dróg powalone drzewa.

Nawałnice przeszły najpierw nad południowymi i środkowymi Czechami. Temperatura spadła tam z 22 do zaledwie kilku stopni powyżej zera. Wyżej położone drogi pokryły się gradem i śniegiem. Zaskoczeni kierowcy mówili o "białej mgle" oświetlanej wyładowaniami atmosferycznymi.

W tym rejonie doszło do wielu groźnych wypadków drogowych, w których rannych zostało w sumie osiem osób. W pobliżu Czeskich Budziejowic pociąg pośpieszny najechał z kolei na powalone wiatrem drzewo. Na szczęście żadnemu pasażerowi składu nic się nie stało.

Nawałnica niszczyła też dachy domów. Potężne gradobicie uszkodziło plony na polach, karoserie i szyby w zaparkowanych samochodach. Usuwanie skutków burz potrwa co najmniej do wieczora.

Lawina błotna zabiła kobietę

Po ataku pogodowym w Czechach gwałtowne burze pojawiły się nad Górną Austrią i Karyntią. W południowym Tyrolu, w miejscowości Sterzing, zginęła kobieta, kiedy lawina błota zalała jej dom.

W pobliżu Linzu, w obawie przed żywiołem, z letniego obozu namiotowego ewakuowano 1000 dzieci. Kilka tysięcy gospodarstw nie ma prądu. Strażacy wciąż usuwają połamane drzewa i wypompowują wodę z zalanych piwnic.

Wszystkie drogowe połączenia tranzytowe prowadzące przez Austrię są obecnie przejezdne, ale policja prosi kierowców, by podczas nawałnic przerywali jazdę i zatrzymywali się na parkingach.