Ponad 200 osób od kilkunastu godzin bierze udział w akcji ratunkowej w najgłębszej niemieckiej jaskini Riesending w pobliżu miasta Berchtesgaden w Alpach Bawarskich. 52-letni speleolog został tam uwięziony w labiryncie na głębokości 1000 metrów. Mężczyzna jest ranny.

52-latek, przedstawiany przez niemieckie media jako Johann W., został uderzony przez spadające skały, gdy prowadził badania w głębinach jaskini razem z dwoma innymi naukowcami. Ciężkie obrażenia nie pozwoliły mu wspiąć się do wyjścia z liczącego ponad 19 kilometrów podziemnego labiryntu jaskini, którą członek ekipy ratunkowej Klemens Reindl nazwał "jedną z najtrudniejszych w Europie".

Jeden z partnerów naukowca został z nim pod ziemią. Drugi ruszył natomiast po pomoc. Wyszedł na powierzchnię po 12 godzinach wspinaczki. Według policji, ranny przebywa jest w tej chwili około 1000 metrów pod ziemią. Maksymalna głębokość Riesending to 1148 metrów.

Według informacji niemieckich mediów, Johann W. to speleolog należący do zespołu naukowców, który jako pierwszy badał jaskinię w 2002 roku. Na jej wejście trafiono dopiero 7 lat wcześniej.

Jak podkreślił cytowany przez "Bild" kierujący akcją ratunkową Matthias Leyk, uwięziony pod ziemią mężczyzna powinien unikać kontaktu z wodą, by przetrwać tak głęboko w niskich temperaturach, sięgających o tej porze roku 3 stopni Celsjusza.

Ratownicy podzielili się na 4-osobowe zespoły. Akcja może potrwać nawet kilka dni.

International Business Times