Łotewska policja użyła gazu łzawiącego i pałek przeciwko antyrządowym demonstrantom, próbującym wedrzeć się do siedziby parlamentu. Do zamieszek doszło po pokojowym proteście, w których uczestniczyło tysiące osób. Demonstranci domagali się wcześniejszych wyborów. Z powodu recesji Łotwa musiała pożyczyć od Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Unii Europejskiej 7,5 miliarda euro.

Rozwiązać parlament - skandowali protestujący, a dziesiątki mężczyzn próbowało przebić się przez kordon policji przed budynkiem parlamentu. Przyglądało się temu kilkaset osób. W kierunku parlamentu rzucano butelkami i wybijano okna. Policjanci zostali obrzuceni jajkami. Przeciwko napierającym demonstrantom policja użyła gazu łzawiącego.

Większa pokojowa demonstracja, podczas której śpiewano pieśni patriotyczne, była podobna do protestów przeprowadzonych pod koniec 2007 roku, które ostatecznie zmusiły do dymisji ówczesnego premiera. Jednak obecna koalicja składa się z tych samych partii i organizatorzy demonstracji oskarżają premiera Ivarsa Godmanisa o złe kierowanie krajem.

Mamy tylko jedno żądanie do prezydenta: ogłosić wcześniejsze wybory i rozwiązać parlament - przemawiał do protestujących były minister spraw zagranicznych, a obecnie opozycyjny parlamentarzysta Artis Pabriks.

Łotwa była jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek w Unii Europejskiej w ciągu ostatnich lat, jednak kryzys finansowy spowolnił jej napędzaną przez konsumentów koniunkturę. Z powodu zmniejszających się wpływów do budżetu rząd musiał poprosić o pomoc międzynarodową.