Tysiące ludzi zapełniły w Bratysławie plac Słowackiego Powstania Narodowego i okoliczne ulice, demonstrując przeciwko rządowi premiera Roberta Fico i na rzecz niezależnego śledztwa w sprawie morderstwa dziennikarza śledczego Jana Kuciaka.

Tysiące ludzi zapełniły w Bratysławie plac Słowackiego Powstania Narodowego i okoliczne ulice, demonstrując przeciwko rządowi premiera Roberta Fico i na rzecz niezależnego śledztwa w sprawie morderstwa dziennikarza śledczego Jana Kuciaka.
Słowacy chcą niezależnego śledztwa ws. morderstwa dziennikarza Jana Kuciaka i jego partnerki Martiny Kusznirovy /JAKUB GAVLAK /PAP/EPA

Według szacunków słowackich mediów, w zgromadzeniu uczestniczyło ponad 30 tys. ludzi, co oznacza największą demonstrację w słowackiej stolicy od 1989 roku. Portal "Dennik N" napisał, że wzięło w niej udział 50 tys. osób. Demonstrowano także w innych miastach Słowacji.

Słowacja jest w ostatnich dniach tak wstrząśnięta, jak dawno nie była. Chcemy opowiedzieć się za uczciwym i demokratycznym krajem - powiedzieli z podium przy rozpoczęciu demonstracji jej organizatorzy, obywatelscy aktywiści Juraj Szeliga i Karolina Farska.

Już na początku trwającego około godziny zgromadzenia wznoszono okrzyki "Dość było Fico" i "Ustąpić, ustąpić". Do skandowania haseł przeciwko premierowi wykorzystywano praktycznie każdą przerwę między wystąpieniami mówców.

Dzwoniono także kluczami - tak samo jak w 1989 roku, gdy w ten sposób sygnalizowano komunistom, że ich rządy się skończyły. Z podium przemawiali przedstawiciele dziennikarzy, nauczycieli, pracowników służb socjalnych i aktorów, a także arcybiskup Robert Bezak, pozbawiony w 2012 roku przez papieża Benedykta XVI urzędu ordynariusza archidiecezji trnawskiej, co wywołało wtedy publiczne sprzeciwy.

Może nauczyliśmy się być obojętni, nauczyliśmy się rezygnować w tych wszystkich sprawach i przypadkach, do których doszło czy też nie doszło. Ale gdyby zabicie człowieka przeszło obok nas i zatraciło się w czasie, oznaczałoby to, że jesteśmy moralnie zrujnowani - powiedział duchowny.

Wystąpiła też siostra Kuciaka Maria, która wyraziła demonstrantom wdzięczność za przybycie. Dziękuję za to, że jesteście tutaj, że się angażujecie i za to, że nie jest to wam obojętne - zaznaczyła. Po jej przemówieniu długo trwały oklaski.

Po zakończeniu demonstracji około 200 osób przeszło pod siedzibę premiera. Wznoszono antyrządowe okrzyki, ale nie doszło do policyjnej interwencji.

Pracujący dla portalu internetowego Aktuality.sk 27-letni Kuciak został między 22 i 25 lutego zastrzelony wraz ze swą 27-letnią partnerką Martiną Kusznirovą w ich własnym domu w Velkej Maczy w kraju (województwie) trnawskim na południowym zachodzie Słowacji. Za najbardziej prawdopodobny motyw tej zbrodni policja uznaje zawodową działalność Kuciaka.

Po śmierci Kuciaka portal Aktuality.sk opublikował jego ostatni, niedokończony artykuł, opisujący działalność włoskich siatek przestępczych na Słowacji oraz obecność osób bliskich włoskiej organizacji mafijnej 'Ndrangheta w otoczeniu premiera.

Po zabójstwie dziennikarza z biura premiera tymczasowo ustąpiło dwoje bliskich współpracowników szefa rządu, a minister kultury podał się do dymisji. Prezydent Słowacji Andrej Kiska oświadczył w środę, że niezbędne są głęboka rekonstrukcja rządu lub przedterminowe wybory parlamentarne. Premier odrzucił i odrzuca te żądania, oskarżając opozycję i prezydenta o inspirowane z zagranicy próby destabilizowania sytuacji w kraju.

(az)