Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun zaapelował o zakończenie protestów w Egipcie i potępił "nadmierne użycie siły" przez władze tego kraju. Z kolei brytyjski resort spraw zagranicznych ostrzegł swoich obywateli przebywających w tym kraju przed "poważnym ryzykiem przemocy".

Ban Ki Mun potępił ataki na kościoły, szpitale i inne obiekty użyteczności publicznej. Wezwał też wszystkie strony konfliktu do powściągliwości i dialogu.

Zdaniem sekretarza generalnego ONZ, tymczasowy rząd Egiptu i przywódcy polityczni w tym kraju powinni wypracować wiarygodny plan zmierzający do zatrzymania rozlewu krwi. Ban Ki Mun podkreślił, że wobec coraz większych podziałów w egipskim społeczeństwie, to właśnie na politykach spoczywa szczególna odpowiedzialność za zakończenie rozlewu krwi. 

Nie wszyscy odwołują wycieczki

Brytyjskie biura podróży w przeciwieństwie do firm z innych krajów nie odwołały wyjazdów do Egiptu. Proszą jednak wszystkich jadących do kurortów o zachowanie ostrożności.

ABTA, organizacja zrzeszająca brytyjskich touroperatorów, ocenia, że w Egipcie jest ok. 40 tysięcy Brytyjczyków. Większość z nich przebywa w kurortach nad Morzem Czerwonym, w których wzmocniono ochronę. Najpopularniejsze wśród urlopowiczów z Wysp miejscowości to Hurghada, Szarm el-Szejk, Taba i Marsa Alam.

Touroperatorzy nie odwołują wyjazdów, ale modyfikują ich przebieg. Firma Thompson Cruises, organizująca wycieczki morskie, zmienił ich trasy. Z kolei Thomas Cook skasował niektóre wycieczki m. in. do Luksoru i klasztoru św. Katarzyny na Synaju.

Brytyjski resort spraw zagranicznych ostrzegł przed "poważnym ryzykiem przemocy podczas demonstracji", ale nie odradził mieszkańcom Wysp wyjazdów do Egiptu.  Urzędnicy zasugerowali tylko, by mieli oni przy sobie dokument tożsamości ze zdjęciem, stosowali się do zaleceń władz i trzymali się z dala od ulicznych zgromadzeń.