Na Sardynii rozszerza się protest hodowców owiec przeciwko spadkowi cen mleka. Manifestanci wylewają tysiące litrów mleka, grożą blokadą portów, lotnisk i lokali wyborczych podczas wyborów regionalnych. Rząd Włoch na 21 lutego zwołał rozmowy z tą branżą.

W ostatnich dniach doszło do zaostrzenia akcji protestacyjnych w wielu punktach Sardynii, w trakcie, których hodowcy blokowali drogi i urządzali wiece przed zakładami serowarskimi.

Na znak solidarności z demonstrantami niektórzy kupcy zamknęli swoje sklepy na wyspie, a produkcję serów wstrzymał zakład w Oristano.

Protest dotarł do Mediolanu, gdzie na stadionie San Siro piłkarze klubu Cagliari założyli na mecz z Milanem białe koszulki z napisem: "solidarność z pasterzami z Sardynii".

Hodowcy ostrzegli, że jeśli problem ceny skupu mleka nie zostanie rozwiązany, nie dopuszczą do przeprowadzenia wyborów samorządowych na wyspie 24 lutego. Zażądali podniesienia ceny skupu z 60 do 70 eurocentów za litr, a także kontroli importu.

Instytut Badań Rynku Rolnego Ismea podał, że hodowcy tracą ostatnio średnio 14 eurocentów na litrze.

Stoję po stronie pasterzy - zadeklarował wicepremier, szef MSW Matteo Salvini. Hodowcy z Sardynii mają absolutną rację - stwierdził minister rolnictwa Gian Marco Centinaio.

Jednocześnie krytykowane jest wylewanie tysięcy litrów mleka przez uczestników pikiet, a także akty przemocy, do których dochodzi w ich trakcie.

Cena w wysokości 60 eurocentów za litr to jałmużna, która nie pokrywa kosztów hodowli - oświadczył włoski rolniczy związek Coldiretti. Organizacja podkreśliła, że zagrożonych jest 12 tysięcy hodowli na wyspie, w których znajduje się 40 proc. wszystkich owiec we Włoszech. Z ich mleka wytwarza się dwie trzecie całej krajowej produkcji słynnego sera owczego, pecorino.

Na 21 lutego premier Giuseppe Conte zwołał rozmowy na temat sytuacji właścicieli hodowli, na które zaprosił również ich delegację. Decyzję tę szef rządu ogłosił w poniedziałek po wizycie na Sardynii i spotkaniu z grupą protestujących. Obecnie, jak wyjaśniono, rozważane są różne możliwości wyjścia naprzeciw ich postulatom.

Po tych zapewnieniach akcja protestacyjna nie została jednak zawieszona.

Jesteśmy daleko od znalezienia rozwiązania - przyznał jeden z liderów ruchu hodowców Felice Floris. Podziękował rządowi za zainteresowanie, ale oznajmił zarazem: Potrzebna jest odpowiedź w szybkim czasie, dlatego nasilimy pikiety w najbliższych dniach.

Znajdziemy rozwiązanie - zapewnił minister rolnictwa.