W Pompejach na południu Włoch oficjalnie rozpoczynają się prace konserwatorskie. Na remont niszczejących i zaniedbywanych w ostatnich latach wykopalisk archeologicznych Unia Europejska wyasygnowała 105 milionów euro.

Od kilku dni we Włoszech alarmowano, że to, czego na terenie starożytnego miasta u podnóża Wezuwiusza nie zniszczył wybuch tego wulkanu w 79 roku naszej ery, może teraz runąć w każdej chwili przez brak funduszy na konserwację. Ostatnio w Pompejach doszło do spektakularnych wydarzeń - zawalił się m.in. Dom Gladiatora, posypały się też fragmenty murów innych zabytków.

Jak oszacowali eksperci, pilnych prac konserwacyjnych wymaga niemal połowa wszystkich obiektów na terenie znanych na całym świecie wykopalisk.

Nie wiadomo jeszcze, jak długo potrwa pierwsza tak gruntowna konserwacja całego obszaru. Pewne jest natomiast, że w jej trakcie niektóre części ruin starożytnego miasta będą niedostępne dla zwiedzających.   

Nieprawidłowości w wydawaniu unijnych funduszy

Tymczasem wczoraj ogłoszone zostały rezultaty śledztwa prokuratury w sprawie nieprawidłowości w zarządzaniu publicznymi funduszami na utrzymanie terenu wykopalisk i wykonanie niezbędnych prac. Według śledczych, specjalny komisarz do spraw Pompejów, którego zadaniem było zatrzymanie procesu ich degradacji, wydawał pieniądze wyasygnowane na ten cel na meble dla tamtejszej sceny teatralnej. Sumę blisko 5 milionów euro komisarz przeznaczył na wykonanie przez jedną z prywatnych firm robót, które nie były w ogóle konieczne, zwłaszcza w obliczu fatalnego stanu wielu budynków i ich pozostałości.

Ponadto prokuratura stwierdziła, że nawet o 400 proc. zawyżano wartość wykonanych prac w fakturach, za które potem pieniądze zwracało zarządowi komisarycznemu ministerstwo kultury Włoch.