Samolot myśliwski F-18 Hornet spadł w na dzielnicę mieszkaniową nadmorskiego miasta San Diego w południowej Kalifornii - poinformowała straż pożarna. Na razie nie ma potwierdzonych informacji o ewentualnych ofiarach.

Świadkowie twierdzą, że dwóch pilotów katapultowało się z maszyny, ale tylko jednemu otworzył się spadochron. Dopiero po ugaszeniu pożaru w miejscu katastrofy, ratownicy zaczną przeszukiwać gruzy.

Dziennikarze zauważyli dwa samochody, które spłonęły w miejscu katastrofy i spłonęły razem z jednym z domów. Nie wiadomo jednak, czy ich właściciele byli w tym czasie w mieszkaniu. Nieznane są też na razie przyczyny wypadku. Samolot zbliżał się do bazy wojskowej, gdzie miał wylądować, ale rozbił się około 4 km przed pasem startowym.