Brukselskie Parlamentarium - to nowe, multimedialne centrum Parlamentu Europejskiego dla zwiedzających. Jest reklamowane jako ośrodek wiedzy o europejskiej demokracji. Inwestycja kosztowała aż 21 milionów euro.

Rozwiązania architektoniczne, które zastosowano podczas budowy, robią wrażenie. To największe parlamentarne centrum dla zwiedzających w Europie i drugie na świecie po Wzgórzu Kapitolińskim w Waszyngtonie. Rozczarowuje jednak przekazem historycznym.

W prezentacji kluczowych dla historii Europy momentów, brakuje wielu, zwłaszcza tych dotyczących najnowszej historii Polski. Szkoda, że przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek nie dopilnował, aby centrum, które będą zwiedzać miliony osób, nie przekłamywało naszej historii, tworząc białe plamy.

Centrum zwiedziła korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon

Na zwiedzanie centrum korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, wybrała się z eurodeputowanym Bogusławem Sonikiem, który w Parlamencie Europejskim uchodzi za "strażnika prawdy historycznej".

Najpierw mocowaliśmy się z urządzeniem, które wręczono nam do odczytywania komentarzy pod zdjęciami. Jest to multimedialny przewodnik z ekranem dotykowym, na którym odczytujemy informacje przy każdym punkcie wystawy. Gdy w końcu trafiamy na tekst dotyczący Polski i drugiej wojny światowej okazuje się, że w 1939 nie było najazdu sowieckiego na nasz kraj. Brakuje także innych wydarzeń. Nie ma Powstania Warszawskiego, które pochłonęło 200 tysięcy ofiar, jest powstanie w getcie warszawskim, które tutaj jest przedstawione jako jedno z najbardziej krwawych wydarzeń w historii drugiej wojny światowej. Oczywiście oddajemy hołd powstaniu w getcie warszawskim, ale nie należy go mylić z Powstaniem Warszawskim - komentuje Sonik.

Dalej zobaczyliśmy zdjęcie obozu w Brzezince podpisane "Polska". Dopiero czytając przewodnik trafiamy na właściwą informację. Odpowiedni podpis powinien się znaleźć nie tylko w multimedialnym przewodniku, ale także na zdjęciu, tym bardziej, że zbyt często trafiają się pomyłki typu "polski obóz koncentracyjny - uważa deputowany.

Komentarze w przewodniku są rzetelne, jednak dobór zdjęć - bardzo selektywny. Minęliśmy portret naszej rodaczki, przedstawionej jako Marie Curie, bez jej polskiego nazwiska. Jest fotografia ze strajków w Gdańsku, ale nigdzie nie ma zdjęcia Lecha Wałęsy, jakby nikt nie docenił jego osobistego wkładu w rozwój demokracji w Europie. Wałęsa na zdjęciu pojawia się tylko raz, jako postać drugoplanowa obok Tadeusza Mazowieckiego na ilustracji z pierwszych wolnych wyborów w Polsce. Zabrakło także stanu wojennego. A na symbolicznej mapie Europy są różne miasta, ale brakuje na przykład Krakowa.

Jak poinformowano Katarzynę Szymańską-Borginon w biurze prasowym, głównego zarysu historycznego dokonał komitet historyków (między innymi Norman Davis), natomiast za realizację ( a więc np. dobór fotografii) odpowiada niemieckie biuro Atelier Bruckner.