Zbrojenia, nowe atomowe okręty podwodne i kosmiczną obronę zapowiadają władze Kremla, a premier Władimir Putin obiecuje urzędnikom i emerytom podwyżki. Może się jednak zdarzyć, że huczne obietnice i groźne zapowiedzi okażą się wyłącznie pustosłowiem. Centralny Bank Rosji przedstawił właśnie alarmujące dane dla rosyjskiej gospodarki.

Zamiast planowanego przypływu 40 miliardów dolarów zagranicznego kapitału, pojawiło się w tym roku zaledwie 800 milionów. To skutek kryzysu finansowego, który rozlewa się po świecie i nie pozostaje bez wpływu na rosyjską gospodarkę.

Dzisiaj moskiewska giełda przeżyła prawdziwy kataklizm. Ceny akcji największych koncernów spadły nawet o 30 procent, czyli niżej niż w pamiętny czarny wtorek, 16 września.

Jeżeli sytuacja nie poprawi się, wielkomocarstwowe pohukiwania Rosji pozostaną tylko pustą retoryką. Dzięki potężnej rezerwie finansowej Rosja może wytrzymać jeszcze rok, ale będzie musiała włożyć kolejne miliardy dolarów w ratowanie gospodarki. To wariant optymistyczny.

Czarny scenariusz rysuje za to Centrum Badań Ekonomicznych, które ogłosiło, że na początku nowego roku cena ropy może spaść do 40-50 dolarów za baryłkę, a to byłoby potężne uderzenie w podstawy rosyjskiej gospodarki. Rosyjskie monopole stracą wówczas możliwość spłaty kredytów, a zbrojenia i podwyżki pozostaną jedynie obietnicami.