W Wielkiej Brytanii głośno jest o kolejnym skandalu z udziałem członka rządu. Media ujawniły, że minister finansów w rządzie Davida Camerona George Osbourne podczas podróży pociągiem zajął miejsce w przedziale dla pierwszej klasy, choć miał bilet na drugą.

Doradca Osbourne'a poinformował konduktora, że minister nie może przecież jechać w zwykłym wagonie, ale też nie zamierza dopłacać do biletu. Konduktor postawił jednak na swoim. Chwilę później George Osbourne zmuszony był zapłacić 160 funtów. Całej rozmowie przysłuchiwał się dziennikarz jednej ze stacji telewizyjnych. Opublikował relację z tego wydarzenia na Twitterze. Za pośrednictwem tego portalu informacja o snobistycznym zachowaniu szefa resortu finansów poszła w świat.

Gdy Osbourne dojechał do celu, przeżył bardzo niemiłe zaskoczenie. Czekała na niego grupa reporterów, która wiedziała o jego zachowaniu i domagała się natychmiastowych wyjaśnień. Oszczędny, także i w słowach, członek rządu jednak ich nie złożył.

Doradca Camerona zwymyślał policjantów

Sprawa Osbourne'a to już kolejny w ostatnich tygodniach skandal z udziałem członka brytyjskiego rządu. We wrześniu na pierwsze strony gazet trafił doradca premiera. Andrew Mitchell chciał na rowerze wyjechać główną bramą z rezydencji premiera na Downing Street, ale pilnujący jej policjanci mu na to nie pozwolili. Politykowi puściły nerwy i w bardzo nieelegancki sposób zwrócił się do funkcjonariuszy. Musiał za to publicznie przeprosić, a wczoraj podał się do dymisji.