Pomimo sądowego zakazu organizowania w Rzymie tzw. pub crawls, czyli nocnego "czołgania się" po barach i picia za jednorazową opłatą dowolnej ilości alkoholu, nadal jest to popularna rozrywka miejscowej młodzieży oraz cudzoziemców. W niektórych miejscach widuje się dziesiątki takich "rozkrzyczanych wycieczek".

Włoska prasa zwraca uwagę na to, że lekceważąc zakazy, setki młodych ludzi umawiają się wieczorami na stacji metra przy Koloseum i z "przewodnikiem" ruszają na spacer po pubach i dyskotekach w Wiecznym Mieście. W każdym lokalu mogą wypić tyle alkoholu, ile chcą.

Spontaniczna organizacja

Miejsca i godziny nielegalnych spotkań ogłaszane są także w internecie. O tym, że zjawisko to ma charakter zorganizowany, świadczy między innymi to, że niektóre grupy jeżdżą od baru do baru wynajętymi autokarami.

Grupy liczą nawet po 100 osób. Każdy uczestnik alkoholowej wycieczki dostaje identyfikator, aby trzymał się swojej grupy. To najczęściej bransoletka albo T-shirt agencji-organizatora. Chętnie z ofert tych korzystają młodzi cudzoziemcy i dlatego organizowane są też "grupy językowe".

Alkoholowy treking

Rezultat tego "alkoholowego trekkingu", jak drwiąco nazywa to zjawisko "Corriere della Sera", jest jeden: wycieczkowicze upijają się niemal do nieprzytomności. Często takie wyprawy kończą się aktami chuligaństwa i wandalizmu oraz bójkami.

Zakaz organizowania "pub crawls" został wprowadzony po serii incydentów we włoskiej stolicy oraz po śmierci jednego z uczestników "czołgania". 20-letni pijany Australijczyk zasnął na murku nad Tybrem i spadł do rzeki.