Milczenie w sprawie porodu Carli Bruni to niezwykle skuteczna strategia wyborcza prezydenta Sarkozy'ego przed przyszłorocznym wyścigiem do Pałacu Elizejskiego. To komentarz znanego francuskiego tygodnika "Le Nouvel Observateur".

Wszystkie media gorączkowo próbują zdobyć jakiekolwiek informacje, a tracący wcześniej popularność szef państwa znowu znalazł się w centrum zainteresowania.

Na spotkaniu z Sarkozym francuscy robotnicy przestali zadawać mu pytania na temat kryzysu i bezrobocia. Wszyscy dopytywali się o zdrowie nowo narodzonej córeczki i jej matki. Obie czują się bardzo dobrze - odpowiedział w końcu szczęśliwy tatuś.

Prezydent dostał stos prezentów od roztkliwionych (i prawdopodobnie zachęconych do tego typu gestów przez dyrekcje) robotnic - od śliniaczka aż po sweterek dla córki zrobiony na drutach. Wszystko filmowały oczywiście niezliczone ekipy telewizyjne.

Roztkliwieni są również inni pacjenci prywatnej kliniki, w której Bruni rodziła. Podkreślają, że Pierwsza Dama Francji uprzejmie rozmawiała w korytarzu z innymi matkami i "promieniowała szczęściem".