Niemiecka prasa komentuje w niedzielę kryzys rządowy w Austrii, dostrzegając w nim szansę na wizerunkową odnowę dla chadeckiego kanclerza Sebastiana Kurza. Media wykorzystują też skandal w sąsiednim kraju do ataku na prawicowo-populistyczną partię AfD.

Kurz i jego otoczenie "mają teraz szansę pokazać, że są inni, niż wielu sądziło" - pisze lewicowo-liberalny "Tagesspiegel". To, co brzmi patetycznie, jest jednak prawdziwe: Sebastian Kurz działa w Austrii w imieniu Europy. Byłoby dobrze, gdyby europejscy koledzy, zwłaszcza konserwatyści, to docenili - dodaje.

Według berlińskiego dziennika po ujawnieniu nagrań kompromitujących koalicjanta w rządzie austriacki kanclerz musiał rozpisać nowe wybory. Stawką nie jest jednak nowy podział miejsc w parlamencie, a zachowanie "demokratycznej kultury kontynentu", pozostanie na ścieżce "cywilizacyjnego rozwoju" i sprzeciwienie się autorytarnym zapędom w demokratyczny sposób - przekonuje gazeta.

Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" i tygodnik "Der Spiegel" opublikowały w piątek nagrania wideo, na których wicekanclerz Austrii Heinz-Christian Strache oferuje państwowe kontrakty "inwestorce" z Rosji w zamian za pomoc w kampanii wyborczej w 2017 roku.

Strache podał się w sobotę do dymisji i zrezygnował z funkcji szefa współrządzącej w kraju Austriackiej Partii Wolności (FPOe). Kurz zapowiedział przeprowadzenie jak najszybciej przedterminowych wyborów parlamentarnych. W sobotnim oświadczeniu zaznaczył, że FPOe, która od grudnia 2017 roku jest koalicyjnym partnerem jego Austriackiej Partii Ludowej (OeVP), niweczy jego plany przeprowadzenia reform. Ocenił, że FPOe nie zamierza zmienić swojego postępowania.

Cała sprawa obnaża podwójną moralność prawicowych populistów: z jednej strony kreują się na tych dobrych, którym zależy tylko na pomyślności zwykłych obywateli. Z drugiej strony bez skrupułów sięgają po pieniądze podatnika, żeby - tak jak w przypadku Strachego - wzmocnić swoją władzę i napełnić partyjną kasę - czytamy w niedzielnym wydaniu najpoczytniejszego dziennika w RFN "Bild". Tabloid wykorzystuje sytuację w Austrii do ataku na niemiecką partię Alternatywę dla Niemiec (AfD).

(AfD) robi dokładnie to samo. Nazywa CDU, SPD itd. starymi, skorumpowanymi, chciwymi partiami, ale sama - jak jej przewodniczący Joerg Meuthen - przyjmuje datki z niejasnych szwajcarskich źródeł i nie przyczynia się do wyjaśnienia sytuacji - punktuje "Bild am Sonntag". Tym ważniejsze jest, by wszyscy inni politycy postępowali według jasnych zasad, które pokazują, co jest dobre, a co złe. Ponoszą oni odpowiedzialność za nasze dobro, które wykracza poza interes partyjny czy kadencję parlamentu - konkluduje gazeta.

Konserwatywny "Frankfurter Allgemeine Zeitung", podsumowując polityczną karierę Strachego, przypomina, że musiał on balansować między udziałem w rządzie a regularnymi wyskokami części szeregowych, skrajnie prawicowych działaczy swojej partii. Raz za razem szefostwo odcinało się od części swojej bazy partyjnej. Można to uznać za sukces koalicyjnego rządu Sebastiana Kurza: wyciągnięcie z rogu partii (tj. FPOe), która bądź co bądź reprezentuje jedną czwartą elektoratu, i zmuszenie ją do ustępstw - pisze dziennik z finansowej stolicy Niemiec.

W niczym nie umniejsza to jednak winy byłego już szefa FPOe. Nie sposób ocenić, co jest gorsze: gotowość do korupcji, niedemokratyczne pojmowanie koncepcji wolności prasy, mania wielkości czy głupota, przez którą dał się zwabić w pułapkę. Każdy z tych punktów dyskwalifikuje go jako kandydata na jakikolwiek urząd publiczny - puentuje "FAZ".