Brytyjska premier Theresa May powiedziała w Izbie Gmin, że zapowiedziane przez 18 państw wydalenie ponad 100 rosyjskich dyplomatów jest największym w historii stosunków dyplomatycznych z Rosją.

Brytyjska premier Theresa May powiedziała w Izbie Gmin, że zapowiedziane przez 18 państw wydalenie ponad 100 rosyjskich dyplomatów jest największym w historii stosunków dyplomatycznych z Rosją.
Theresa May /JULIEN WARNAND /PAP/EPA

Szefowa rządu wystąpiła w parlamencie po tym, gdy liderzy 14 państw Unii Europejskiej, w tym Polski, oraz Stanów Zjednoczonych, Kanady, Ukrainy i Albanii zapowiedzieli wydalenie rosyjskich dyplomatów z ich krajów w odpowiedzi na próbę zabójstwa byłego pułkownika GRU Siergieja Skripala, do którego doszło na początku marca w miejscowości Salisbury.

Razem wysłaliśmy sygnał, że nie będziemy tolerowali ciągłych prób lekceważenia prawa międzynarodowego i podważania naszych wartości ze strony Rosji - powiedziała May, podkreślając, że poruszyła temat wspólnej reakcji UE podczas ubiegłotygodniowego szczytu Rady Europejskiej w Brukseli.

Premier podkreśliła, że atak na Skripala przy użyciu substancji typu Nowiczok był "pierwszym ofensywnym użyciem środka paralityczno-drgawkowego na terytorium Europy od powstania Unii Europejskiej i NATO" i "naruszeniem Konwencji o zakazie broni chemicznej, a także - jako niezgodne z prawem użycie siły - naruszeniem Karty Narodów Zjednoczonych".

To element szerszego wzoru narastająco agresywnych zachowań ze strony Rosji, które reprezentują nowy i groźny etap we wrogiej działalności Rosji wobec Europy, a także naszych wspólnych wartości i interesów - powiedziała May.

Choć "wyzwanie ze strony Rosji będzie trwało latami" - mówiła premier - to, tak jak wielokrotnie wcześniej powtarzała, "nie prowadzimy sporu z Rosjanami, którzy osiągnęli tak wiele w trakcie wspaniałej historii swojego narodu", ale z "reżimem prezydenta Władimira Putina".

W sesji pytań i odpowiedzi z udziałem posłów premier została także spytana przez byłego lidera Partii Konserwatywnej Iaina Duncana Smitha o to, czy podczas szczytu Rady Europejskiej wyraziła sprzeciw wobec planów budowy rurociągu Nord Stream 2. Smith, który jest także byłym ministrem pracy i świadczeń społecznych, był jednym z sygnatariuszy listu 17 brytyjskich posłów apelujących do szefowej rządu o wyraźny protest przeciwko budowie NS2.

Szefowa rządu przyznała, że liderzy nie odbyli rozmów w tej sprawie, ale zapowiedziała, że może dojść do nich na szczycie w czerwcu.

(az)