Podczas mszy na placu Św. Piotra papież Franciszek kanonizował Matkę Teresę z Kalkuty, założycielkę Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości, laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla z 1979 r. Na kanonizację "matki ubogich" przybyło około 100 tys. osób. Matka Teresa z Kalkuty została ogłoszona świętą w przeddzień 19. rocznicy śmierci.

W homilii papież przedstawił Matkę Teresę jako wzór miłosierdzia. Jak podkreślił, nowa święta "mówiła możnym ziemi, aby uznali swoje winy w obliczu przestępstw ubóstwa, które sami stworzyli".

W opinii papieża jej misja na obrzeżach miast i na peryferiach egzystencjalnych pozostaje "wymownym świadectwem bliskości Boga wobec najuboższych z ubogich". Franciszek dodał: "Myślę, że będziemy mieli trochę kłopotu z nazywaniem jej świętą Teresą; jej świętość jest nam tak bliska, tak czuła i owocna, że spontanicznie będziemy mówić dalej Matka Teresa".

W mszy kanonizacyjnej uczestniczyło kilkanaście oficjalnych delegacji, między innymi z Indii i USA. Były duże grupy pielgrzymów z diecezji we Włoszech, a także z Indii, Albanii, Kosowa, Hiszpanii i Polski.

Kanonizacja Matki Teresy z Kalkuty, to jedno z największych watykańskich wydarzeń Roku Miłosierdzia.

Po mszy papież zaprosił na obiad w atrium Auli Pawła VI 1500 ubogich, dla których przygotowano pizzę neapolitańską. Zaproszenie otrzymali biedni i bezdomni, którzy są podopiecznymi noclegowni i domów pomocy prowadzonych przez Misjonarki Miłości w Rzymie, Mediolanie, Bolonii, Florencji i Neapolu. Przyjechali oni autokarami na kanonizację.

Gdy papież ogłosił zakonnicę świętą na wypełnionym placu przed bazyliką watykańską, rozległy się brawa.

"Hojna szafarka Bożego miłosierdzia"

Franciszek przypominał w homilii: "Bogu miłe są wszelkie uczynki miłosierdzia, ponieważ w bracie, któremu pomagamy, rozpoznajemy oblicze Boga, którego nikt nie może oglądać".

Jesteśmy zatem wezwani, by wprowadzić w życie to, o co prosimy w modlitwie i wyznajemy w wierze. Nie ma alternatywy dla miłosierdzia: ci, którzy poświęcają się w służbie braciom, chociaż o tym nie wiedzą, są ludźmi miłującymi Boga - mówił Franciszek.

Wyjaśnił zarazem, że życie chrześcijańskie nie jest zwyczajną pomocą, udzielaną w chwili potrzeby. Gdyby tak było - dodał - byłoby ono na pewno pięknym uczuciem ludzkiej solidarności, które wywołuje doraźne korzyści, ale byłoby bezowocne, ponieważ pozbawione byłoby korzeni - mówił.

Zaangażowanie, jakiego żąda Pan, jest wręcz przeciwnie powołaniem do miłości, w którym każdy uczeń Chrystusa oddaje Jemu na służbę swoje życie, aby codziennie wzrastać w miłości - wskazywał Franciszek. Wyraził uznanie przedstawicielom świata wolontariatu, którzy przybyli na kanonizację: "Jakże wiele serc pokrzepiają wolontariusze! Jakże wiele podtrzymują rąk; ileż osuszają łez; jak wiele miłości rozlewanej jest w ukrytej służbie, pokornej i bezinteresownej".

Franciszek podkreślał, że wolontariusze nie oczekują żadnego podziękowania i żadnej nagrody, a rezygnują z tego wszystkiego, bo odkryli prawdziwą miłość i niosą pomoc ludziom młodym pozbawionym wartości i ideałów oraz starszym, rodzinom przeżywającym kryzysy, chorym i więźniom, uchodźcom i imigrantom, słabym i opuszczonym.

Matkę Teresę nazwał "hojną szafarką Bożego miłosierdzia", "dyspozycyjną dla wszystkich poprzez przyjęcie i obronę życia ludzkiego, zarówno nienarodzonego jak i opuszczonego i odrzuconego".

Jak wyjaśnił, święta zaangażowała się w obronę życia nieustannie głosząc, że "ten kto się jeszcze nie narodził, jest najsłabszym, najmniejszym, najbiedniejszym".

Pochylała się nad osobami konającymi, pozostawionymi, by umrzeć na poboczu drogi, uznając godność, jaką obdarzył je Bóg; mówiła możnym ziemi, aby uznali swoje winy w obliczu przestępstw ubóstwa, które sami stworzyli. Miłosierdzie było dla niej solą nadającą smak każdemu z jej dzieł oraz światłem rozjaśniającym ciemności tych, którzy nie mieli nawet łez, aby opłakiwać swoje ubóstwo i cierpienie - powiedział.

Kanonizowana w przeddzień rocznicy śmierci

Matka Teresa z Kalkuty została kanonizowana w przeddzień 19. rocznicy swej śmierci, gdy przypada jej wspomnienie liturgiczne.

Agnes Gonxha Bojaxhiu, bo tak nazywała się nowa święta, urodziła się w 1910 r. w obecnym mieście Skopje (Macedonia) w rodzinie pochodzącej z Albanii. W 1929 r. pojechała do Indii, by zacząć tam nowicjat. Podjęła potem pracę i posługę w Kalkucie, gdzie pozostała do końca życia. W 1950 r. założyła zgromadzenie Misjonarek Miłości, które z biegiem lat rozszerzyło działalność na cały świat. Przez prawie pół wieku prowadziła domy dla umierających, dla chorych na trąd, ubogich i sierot.

Zmarła 5 września 1997 roku. Została beatyfikowana przez Jana Pawła II w 2003 r., sześć lat po śmierci. Polski papież, z którym łączyły Matkę Teresę wyjątkowe więzy przyjaźni, ogłosił ją błogosławioną w czasie obchodów 25. rocznicy swego pontyfikatu.

Sześcioletni proces beatyfikacyjny, otwarty z przyspieszeniem, bo już dwa lata po jej śmierci, uznano wówczas za bardzo krótki.

W grudniu zeszłego roku papież Franciszek uznał cud potrzebny do jej kanonizacji. Dotyczy on przypisywanego Matce Teresie wstawiennictwu uzdrowienia Brazylijczyka ze śmiertelnej choroby mózgu w 2008 r. Był on obecny na niedzielnej mszy.

(abs)