Mateusz Morawiecki nie poleci do Izraela na szczyt Grupy Wyszehradzkiej - usłyszał dziennikarz RMF FM Michał Dobrołowicz od szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka. Polskę reprezentował będzie szef MSZ Jacek Czaputowicz.

Jak przekazał nam Michał Dworczyk: decyzja Mateusza Morawieckiego to reakcja na kilka "niefortunnych wypowiedzi" z mijającego tygodnia, w których Polacy oskarżani byli o kolaborację w czasie niemieckiej okupacji z nazistami.

Szef KPRM podkreślił, że Mateusz Morawiecki jest bardzo wrażliwy na tym punkcie.

Przypomnijmy: autorem najgłośniejszej takiej wypowiedzi był premier Izraela Benjamin Netanjahu. Oficjalnie strona izraelska zapewniała później, że szef rządu został źle zrozumiany - a strona polska, że sprawa została wyjaśniona i jest już zamknięta.

Przedstawiciele polskiego rządu zapewniali o tym jeszcze dzisiaj wczesnym popołudniem.

Nie widzę powodu, żeby Polska miała wywoływać jakąś awanturę dyplomatyczną - przekonywał wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.

Sam Morawiecki natomiast w wywiadzie udzielonym dzisiaj Polskiej Agencji Prasowej oświadczył, że ambasador Izraela w Polsce Anna Azari wyjaśniała, iż informacje o wypowiedzi szefa izraelskiego rządu były kompletnie nieprawdziwe.

W rzeczywistości premier Benjamin Netanjahu mówił jedynie o indywidualnych przypadkach kolaborantów - podkreślał szef polskiego rządu.

Ostatecznie jednak Mateusz Morawiecki odwołał wyjazd do Jerozolimy, a o swojej decyzji poinformował premiera Netanjahu w rozmowie telefonicznej.

Delegacja Polski na zaplanowane na 19 lutego spotkanie liderów państw Grupy Wyszehradzkiej i Izraela będzie więc delegacją niższego szczebla, niż to pierwotnie ustalono.

Benjamin Netanjahu o "Polakach kolaborujących z nazistami"

Głośne i budzące ogromne kontrowersje słowa premiera Izraela padły w czwartek podczas jego spotkania z dziennikarzami w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w Warszawie, dokąd Netanjahu przyjechał na dwudniową konferencję poświęconą pokojowi i bezpieczeństwu na Bliskim Wschodzie.

Izraelski dziennik "Haaretz" poprosił wówczas premiera o odniesienie się do faktu, że w Polsce można nadal wnosić pozwy cywilne przeciwko ludziom, którzy oskarżają naród polski o udział w zbrodniach wojennych - i to pomimo tego, że Warszawa wycofała się ostatecznie z tego kontrowersyjnego zapisu w ustawie o IPN.

Polacy współpracowali z nazistami i nie znam nikogo, kto kiedykolwiek był sądzony za takie oświadczenie - miał stwierdzić wówczas Benjamin Netanjahu.

Do jego słów odniósł się również inny izraelski dziennik: "Jerusalem Post" napisał, że Netanjahu wyraźnie stwierdził, że w czasie Holocaustu Polacy pomagali Niemcom zabijać Żydów.

W swojej informacji gazeta nie przytoczyła cytatu z wypowiedzi izraelskiego premiera - stwierdziła jedynie, że polityk użył takiego zwrotu podczas spotkania z dziennikarzami w Warszawie.

Kancelaria Benjamina Netanjahu: "Jego wypowiedź została błędnie zrozumiana"

W piątek przed południem ambasador Izraela w Polsce Anna Azari została wezwana do MSZ-etu. Po spotkaniu wiceszef polskiej dyplomacji Szymon Szynkowski vel Sęk poinformował, że strona polska wyraziła oczekiwanie, by strona izraelska w sposób jednoznaczny określiła, co Benjamin Netanjahu miał na myśli, wygłaszając cytowaną przez izraelskie media wypowiedź.

Dotychczasowe wyjaśnienia w tej sprawie uważamy za nieczytelne - oświadczył wówczas Szynkowski vel Sęk.

Tego samego dnia po południu oświadczenie w tej sprawie opublikowała Kancelaria Premiera Izraela.

Podczas rozmowy z dziennikarzami premier Netanjahu mówił o Polakach - nie polskim narodzie ani państwie. Jego wypowiedź została błędnie zrozumiana i zacytowana w prasie - i została później poprawiona przez dziennikarza, który był autorem pierwotnego zniekształcenia - stwierdzało izraelskie stanowisko.

Nieobecność premiera na szczycie V4 - sygnał, że obrona dobrego imienia Polski będzie zdecydowana

W odniesieniu do  informacji o rezygnacji premiera Morawieckiego z podróży do Izraela, wiceszef MSZ Szynkowski vel Sęk napisał na Twitterze: "Rezygnacja z uczestnictwa Premiera w szczycie #V4 w Izraelu to jednoznaczny sygnał dla innych państw i opinii międzynarodowej, że prawda historyczna jest dla Polski sprawą fundamentalną a obrona dobrego imienia Polski jest i będzie zawsze zdecydowana".


Wiceszef MSZ odniósł się także do doniesień czwartkowego "Jerusalem Post". Dziennik podał, że podczas pobytu w Warszawie premier Izraela powiedział, że Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście.

"Dziś nawet jeśli pojawiają się publicznie - a niestety tak nadal się zdarza - błędne cytowania, szkodliwe wypowiedzi a czasem po prostu kłamstwa, następują po nich niemal zawsze wyjaśnienia lub przeprosiny. Dzieje się tak właśnie dlatego, że reakcja władz PL jest zdecydowana" - napisał na Twitterze Szynkowski vel Sęk.