12 osób zginęło, a 59 zostało rannych w strzelaninie, do której doszło podczas premiery filmu "Mroczny Rycerz powstaje" na przedmieściach Denver. Policja aresztowała mężczyznę podejrzanego o dokonanie masakry. To 24-letni James Holmes.

Jego mieszkanie jest zaminowaną pułapką - poinformowała policja. Ładunki wybuchowe wyglądają bardzo profesjonalnie. Funkcjonariusze spędzą w mieszkaniu Holmesa "godziny lub nawet dni", aby je rozbroić. Cała okolica została ewakuowana.

Zaatakował w kinie

Napastnik w masce gazowej otworzył ogień w kinie, podczas premiery filmu "Mroczny Rycerz powstaje". Później odpalił ładunek z gazem łzawiącym lub bombę dymną. Mężczyzna miał przy sobie kilka sztuk broni, w tym strzelbę, i nosił kamizelkę kuloodporną. Ludzie, którzy byli w kinie, nie byli świadomi tego, co się dzieje. Publiczność myślała, że strzały są częścią projekcji. W filmie jest bowiem mnóstwo efektów specjalnych.

Słyszeliśmy ok. 10-20 strzałów i odgłosy niewielkich wybuchów, a potem krzyki ludzi. Zaraz potem pracownicy kina zaczęli przez interkom kierować wszystkich do wyjścia - powiedział jeden ze świadków, cytowany przez CNN. Według innego napastnik szedł "wolno po schodach, strzelając do przypadkowych ludzi".

Początkowo informowano, że w masakrze zginęło 15 osób. Potem policja poinformowała, że 12. Około 60 osób zostało rannych. Wśród zabitych są dzieci. Prawdopodobnie najmłodsza ofiara ma sześć lat. Jak powiedział nam Tomasz Skotnicki, polski konsul honorowy w Denver, wśród poszkodowanych nie ma Polaków.

Policjanci ewakuowali teren wokół kina. Funkcjonariusze sprawdzali, czy nie ma innych ładunków wybuchowych. Wiadomo już, że w samochodzie sprawcy nie znaleziono niczego podejrzanego.

Zatrzymano sprawcę

Policja podczas krótkiej konferencji prasowej poinformowała, że udało się zatrzymać 24-letniego Jamesa Holmesa. Mężczyzna urodził się w San Diego w Kalifornii. Był studentem medycyny na Uniwersytecie w Colorado. Prawdopodobnie w poniedziałek zostanie przewieziony do sądu i usłyszy zarzuty. Początkowo informowano, że sprawców było dwóch. Na razie wiele wskazuje na to, że działał sam.

To nie był atak terrorystyczny

FBI podkreśla, że nie był to atak terrorystyczny, a raczej atak szaleńca. Być może tak jest wygodniej nazywać masakrę, do której doszło w Denver, bo wiadomo, że Stany Zjednoczone od ponad 10 lat pozostają w stanie wojny z terroryzmem i jeszcze nie tak dawno Biały Dom twierdził, że terroryści są coraz słabsi. Jednocześnie Janet Napolitano - Sekretarz Bezpieczeństwa Krajowego - podkreślała, że najtrudniej zapobiec właśnie takim wydarzeniom, kiedy to akcję przegotowuje jedna osoba.

W tym roku wykryto kilka spisków, gdzie zamach przygotowywał "samotny wilk". Tak nazwano 24-latka, który otworzył ogień w kinie. Nie podano motywu, jakim się kierował James Holmes, ale akcję musiał przygotowywał od wielu miesięcy.

Miał przy sobie broń różnego rodzaju, założył kamizelkę kuloodporną i maskę przeciwgazową. Do kina wniósł m.in. pojemniki z gazem i łatwopalną cieczą. Wbrew pozorom w USA nie jest łatwo zgromadzić taki arsenał, dlatego FBI wszczęło w tej sprawie drobiazgowe śledztwo.

Obama: Musimy trwać razem

Prezydent Barack Obama oświadczył, że on i jego żona Michelle są "zaszokowani i zasmuceni" strzelaniną w Denver, którą określił mianem "przerażającego i tragicznego" zdarzenia. Moja administracja uczyni wszystko, żeby wspierać mieszkańców Aurory (dzielnicy Denver - przyp. red.) w tym wyjątkowo trudnym momencie - podkreślił. Obama zapewnił, że władze "zaangażowały się na rzecz doprowadzenia sprawcy przed oblicze wymiaru sprawiedliwości, zapewnienia bezpieczeństwa, a rannym opieki".

Tak jak zwykle to czynimy w trudnych i bolesnych chwilach, musimy teraz trwać razem jak jedna amerykańska rodzina. Wszyscy musimy myśleć o mieszkańcach Aurory i modlić się za tych, którzy muszą zmierzyć się z utratą rodziców, przyjaciół i sąsiadów. Musimy być solidarni z nimi w nadchodzących trudnych godzinach i dniach - oświadczył prezydent.

Po strzelaninie Obama zawiesił na jeden dzień swą kampanię na rzecz reelekcji. Będą inne dni na politykę. Uważam, że jest to dzień na modlitwę i refleksję - powiedział prezydent USA na specjalnie skróconym spotkaniu ze swymi zwolennikami w Fort Myers na Florydzie.

Po tragedii w Denver do 25 lipca flagi na budynkach publicznych będą opuszczone do połowy masztów. Biały Dom ogłosił, że zarządzenie dotyczy również bander amerykańskiej floty. Prezydent podkreślił, że podjął decyzję "na znak szacunku dla ofiar tych bezrozumnych aktów przemocy".


Wyświetl większą mapę