​Premier Mariano Rajoy zapowiedział w poniedziałek, że Hiszpania nie zgodzi się na rządzenie przez Carlesa Puigdemonta Katalonią na odległość. Odwołany w październiku z funkcji premiera regionu polityk przebywa w Brukseli.

​Premier Mariano Rajoy zapowiedział w poniedziałek, że Hiszpania nie zgodzi się na rządzenie przez Carlesa Puigdemonta Katalonią na odległość. Odwołany w październiku z funkcji premiera regionu polityk przebywa w Brukseli.
Carles Puigdemont /STEPHANIE LECOCQ /PAP/EPA

Jak poinformował Rajoy, w przypadku gdyby nowemu rządowi Katalonii, nazywanemu Generalitat, miał szefować przebywający w Belgii Puigdemont, należy spodziewać się opóźnienia w przywróceniu autonomii regionu. Została ona ograniczona 27 października na podstawie uruchomienia przez Madryt artykułu 155 konstytucji Hiszpanii.

Ograniczeniu autonomii Katalonii, w następstwie dążeń separatystycznych władz w Barcelonie, towarzyszyło zdymisjonowanie przez Madryt rządu Puigdemonta, a także odwołanie ponad 130 wysokich rangą regionalnych urzędników.

W poniedziałek Rajoy na spotkaniu z kierownictwem swojego ugrupowania, Partii Ludowej (PP), zapowiedział, że w przypadku próby sprawowania władzy przez Puigdemonta z Brukseli utrzymane zostanie obowiązywanie art. 155. Przejawia się on m.in. sprawowaniem bezpośredniej kontroli nad katalońską administracją przez rząd centralny w Madrycie.

W sprawie wypowiedzieli się także prawnicy katalońskiego parlamentu

Negatywnie nastawieni do możliwości sprawowania rządów przez Puigdemonta są również prawnicy katalońskiego parlamentu. W opublikowanym w poniedziałek oświadczeniu odrzucili oni także możliwość sprawowania przez tego polityka władzy za pośrednictwem innego deputowanego.

Rajoy po wyborach w Katalonii wciąż chce sprawować nad nią władzę, z Madrytu - skwitował deklaracje hiszpańskiego premiera Puigdemont na Twitterze.

Jedną z decyzji ograniczających autonomię Katalonii były przedterminowe wybory do regionalnego parlamentu, które odbyły się 21 grudnia. Krótko po ogłoszeniu ich wyniku Rajoy zapowiedział, że Madryt jest gotów do rozmów z nowymi władzami Katalonii. Zaznaczył jednak, że muszą one postępować zgodnie z obowiązującym w Hiszpanii prawem.

Wybory w Katalonii wygrała Partia Obywatelska (Ciudadanos), zapewniając sobie 37 miejsc w 135-osobowym parlamencie. Do katalońskiej izby wejdą jeszcze Razem dla Katalonii (34 mandaty), Republikańska Lewica Katalonii (32 mandaty), socjaliści (17 mandatów), lewacka Wspólna Katalonia (8 mandatów), a także CUP (4 mandaty) i Partia Ludowa (3 mandaty).

Pomimo zwycięstwa Ciudadanos nie mają szans na stworzenie większościowego rządu. Największe możliwości ma Puigdemont, który swój ewentualny gabinet mógłby stworzyć w ramach współpracy trzech proniepodległościowych ugrupowań: Razem dla Katalonii, Republikańskij Lewicy Katalonii (ERC) oraz CUP. Ich reprezentanci ustalili na początku stycznia, że to właśnie były premier regionu powinien stanąć na czele nowego Generalitat.

Główną przeszkodą w utworzeniu rządu pod kierownictwem Puigdemonta jest ryzyko, że wkrótce po powrocie do Katalonii zostanie on osadzony w więzieniu za zorganizowanie 1 października nielegalnego referendum niepodległościowego oraz próbę ogłoszenia secesji regionu od Hiszpanii. Od listopada w więzieniu przebywa z powodu podobnych zarzutów Oriol Junqueras, były wicepremier Katalonii.

Pierwsze posiedzenie nowego parlamentu Katalonii odbędzie się w środę.


(ł)