Madonna, znana z kontrowersyjnych show, tym razem do białej gorączki doprowadziła sztab wyborczy Johna McCaina. Na sobotnim koncercie zaczynającym jej światową trasę koncertową, piosenkarka porównała republikańskiego kandydata na prezydenta do Hitlera. Co prawda nie wprost, ale na tyle wyraźnie, by wywołać oburzenie po prawej stronie amerykańskiej sceny politycznej.

Związku McCaina, weterana wojennego z Hitlerem, zbrodniarzem wojennym można się tylko domyślać. A to dlatego, że całe zamieszanie wynika nie z wypowiedzi, ale z elementów koncertowej scenografii artystki.

W czasie utworu „Get stupid”, na ogromnych telebimach pojawiła się sekwencja zdjęć pokazujących skutki globalnego ocieplenia i zniszczeń wojennych, a między tymi obrazami zdjęcia m.in. Adolfa Hitlera i afrykańskiego przywódcy Roberta Mugabe, oskarżanego o łamanie praw człowieka i tortury wobec swoich przeciwników politycznych.

W gronie tych antybohaterów, odpowiedzialnych za zło na świecie, pojawił się również wizerunek senatora Johna McCaina. W prezentacji znalazły się także zdjęcia Baraka Obamy, ale czarnoskórego kandydata do Białego Domu pokazano w znacznie lepszym towarzystwie, m.in. Johna Lenona, Ala Gore'a i Mahatmy Ghandiego - symboli walki o pokój i ochronę środowiska naturalnego.

Przekaz choć bulwersujący część Ameryki, bez wątpienia nie pozostawia złudzeń co do poglądów politycznych Madonny.