Były prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow ocenił, że współczesna Rosja jest daleka od ideału, o którym marzył, gdy w 1985 roku inicjował pieriestrojkę. W jego opinii, obecne władze na Kremlu odeszły od zapoczątkowanych przez niego demokratycznych reform.

Gorbaczow zawarł te uwagi w raporcie "Zryw ku wolności i demokracji", który ogłosił z okazji przypadającej 11 marca 25. rocznicy objęcia stanowiska sekretarza generalnego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego i proklamowania polityki pieriestrojki. Jej istotą była demokratyzacja życia politycznego i ustroju państwowego, w tym likwidacja monopolu KPZR na władzę, zwiększenie swobód obywatelskich, częściowe urynkowienie gospodarki i ocieplenie stosunków ze światem zachodnim, co w konsekwencji doprowadziło do krachu systemu komunistycznego, demontażu ZSRR i rozpadu Układu Warszawskiego.

Mimo że od upadku ZSRR minęło już prawie 20 lat, pieriestrojka wciąż wywołuje w Rosji wielkie emocje. Ponad połowa Rosjan jest zdania, że Gorbaczow jako przywódca ZSRR zrobił więcej złego niż dobrego. Za największe osiągnięcia pieriestrojki jej główny architekt uważa głasnost, czyli politykę jawności życia politycznego, budowę demokratycznych instytucji, pierwsze konkurencyjne wybory, wprowadzenie elementów rynkowych do gospodarki i zakończenie zimnej wojny.

Natomiast za swój największy błąd Gorbaczow uznaje niezdystansowanie się wobec KPZR. Gdy partia zaczęła hamować, należało z niej wystąpić, zostać bezpartyjnym prezydentem. Wtedy nie mieliby wystarczającej wagi, by zorganizować pucz - ocenił podczas prezentacji raportu, nawiązując do nieudanego komunistycznego przewrotu z sierpnia 1991 roku.

Zdaniem byłego prezydenta ZSRR, kierowana przez premiera Władimira Putina partia Jedna Rosja, to kopia KPZR, ale w gorszym wydaniu. Ci ludzie zmonopolizowali władzę. Są przy tym tak prymitywni, że się tym szczycą. W efekcie mamy parlament, który nie jest parlamentem i sądy, które nie są sądami. Wszystko jest dekoracją. Władza, zamiast współdziałać ze społeczeństwem, boi się go - skonstatował. Mimo to Gorbaczow uważa, że Rosja nie zawróci już do czasów Leonida Breżniewa, a tym bardziej - Józefa Stalina.