Premier Litwy Andrius Kubilius przeprosił za działania, które doprowadziły do aresztu białoruskiego obrońcy praw człowieka Alesia Bialackiego. Nazwał je "nieporozumieniem, którego należy żałować" - pisze niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti".

Chodzi o przekazanie przez Ministerstwo Sprawiedliwości władzom w Mińsku danych o rachunkach bankowych Bialackiego na Litwie, co umożliwiło służbom białoruskim aresztowanie działacza za ukrywanie dochodów.

Litewskie ministerstwo powiadomiło, że drugą osobą, której dane przekazało, był Walancin Stefanowicz z kierowanego przez Bialackiego Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna".

Sprawę oceniono bardzo jasno - należy żałować takiego nieporozumienia i prosić o wybaczenie Bialackiego i jego rodzinę - mówił Kubilius, którego wypowiedź podały najpierw internetowe media litewskie. Premier Litwy podkreślił, że jego kraj popiera demokratyczną przyszłość Białorusi i że "nikt nie powinien w to wątpić".

Ministerstwo może gwarantować, że nie przekazano więcej informacji, które mogą zaszkodzić liderom opozycji - zapewniła Radio Swaboda doradczyni w resorcie Vaida Vincevicziute.

Litwa prowadzi własne dochodzenie

Jednocześnie, jak powiedział Radiu Swaboda rzecznik resortu litewskiego Ministerstwa Sprawiedliwości Tomas Czepelevskis, Litwa nadal prowadzi dochodzenie w tej sprawie.

Teraz na Litwie sytuacja jest badana. Kiedy zostanie to zakończone i będą ostateczne wnioski, będzie można powiedzieć, kto jest winien i kogo w razie potrzeby pociągnąć do odpowiedzialności - powiedział rzecznik. Zaznaczył, że wewnątrz samego Ministerstwa Sprawiedliwości nie ma odrębnego śledztwa, lecz trwa dochodzenie międzyresortowe. Toczy się ono "na pełną skalę" i bierze w nim udział duża grupa ekspertów.

Bialacki został zatrzymany w Mińsku na początku sierpnia. W piątek postawiono mu zarzuty o ukrywanie dochodów grożące karą do siedmiu lat więzienia. Według "Wiasny" zarzuty dotyczą konta w banku na Litwie, na które przekazywane były środki fundacji zagranicznych na działalność organizacji, w tym na pomoc osobom prześladowanym na Białorusi z powodów politycznych. Informacje o Bialackim przekazała Białorusi prócz strony litewskiej również polska Prokuratura Generalna, także w ramach mechanizmu pomocy prawnej.

Stefanowicz po aresztowaniu Bialackiego powiadomił, że na jego koncie w litewskim banku była mniejsza suma, grożąca mu jedynie odpowiedzialnością administracyjną.

Dymisje w polskiej Prokuraturze Generalnej

Niezależne białoruskie portale internetowe odnotowują, że polska prokuratura ogłosiła, kto jest winny przekazania władzom białoruskim danych o Bialackim. "Te osoby zostaną zwolnione ze stanowisk" - relacjonuje Radio Swaboda. Jak ogłosił prokurator generalny Andrzej Seremet, szef departamentu współpracy międzynarodowej w prokuraturze zrezygnował ze stanowiska, a jego zastępczyni została odwołana.

Białoruska opozycja i obrońcy praw człowieka ocenili sprawę Bialackiego jako uderzenie we wszystkie opozycyjne środowiska na Białorusi. Niezarejestrowana oficjalnie "Wiasna" jest jedną z najbardziej znanych białoruskich organizacji pozarządowych; Bialacki jest jednocześnie wiceprzewodniczącym Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka (FIDH).