Rząd Litwy, chcąc utrzymać dyscyplinę budżetową, zapowiada na przyszły rok dalszy wzrost podatków i wprowadzenie nowych. Rozpocząć ma się także dawno zapowiadana reforma Sodry (odpowiednik polskiego ZUS) i utrzymywanie zmniejszonych wydatków sektora państwowego.

Premier Litwy Andrius Kubilius nie ukrywa, że w przyszłym roku wzrosną podatki, na razie jednak nie podaje szczegółów. Rząd rozważa też możliwość wprowadzenia nowych podatków, na przykład podatku od nieruchomości bądź podatku z tytułu posiadania samochodu.

Pomysł zwiększania podatków krytykują niektórzy eksperci. Zaznaczają, że ich podwyżka jest korzystna jedynie na krótki okres. Od początku 2009 roku na Litwie z 18 do 19 proc. wzrósł podatek VAT, została zniesiona większość ulg podatkowych. Nasze podatki osiągnęły już taki pułap, że kolejne ich podnoszenie będzie oznaczało zmniejszenie zasobów budżetu kosztem zwiększania się szarej strefy. Ocenia się, że już dzisiaj co czwarty mieszkaniec kraju kupuje nielegalne paliwo, co trzeci pali papierosy z przemytu - powiedział tygodnikowi "Veidas" Sigitas Besagirskas z Litewskiej Konfederacji Przemysłowców. Wyraził przekonanie, że chcąc zwiększyć wpływy budżetowe, należy zmniejszać podatki.

Kontroler państwowy Giedre Szvediene oceniła, że chcąc realnie oszczędzać należy przeprowadzić odpowiednie reformy, m.in. reformę Sodry (odpowiednik polskiego ZUS-u). Prognozuje się, że w tym roku deficyt Sodry osiągnie 3,5 proc. PKB. Połowę tych pieniędzy stanowią emerytury i zasiłki, przede wszystkim zasiłki macierzyńskie. W związku z tym rząd zapowiedział już stopniowe wydłużanie wieku emerytalnego na Litwie z obowiązujących obecnie 60 lat dla kobiet i 62,5 lat dla mężczyzn do 65 lat dla obu płci w 2026 roku.

W ramach oszczędzania, w 2011 roku zostaną utrzymane zmniejszone wydatki sektora państwowego. Na początku ubiegłego roku, gdy rozpoczynał się kryzys, wynagrodzenia urzędników i polityków obniżono o 15-20 proc. Zmniejszono też wydatki na reprezentację i transport. Zapowiadano wówczas, że polityka oszczędzania będzie obowiązywała do 2011 roku. Obecnie premier Kubilius mówi, że zaciskanie pasa będzie obowiązywało do czasu, gdy kraj powróci do wskaźników makroekonomicznych z 2008 roku.