Platforma Obywatelska stawia w europarlamencie na europosłów znanych w Polsce, którzy są jednak nowicjuszami w PE. "Efekt w kraju jest ważniejszy niż brukselskie gierki" – powiedział wprost korespondentce RMF FM w Brukseli jeden z nowych eurodeputowanych PO.

Andrzej Halicki, który stawia dopiero pierwsze kroki w Brukseli, będzie szefem polskiej delegacji w Europejskiej Partii Ludowej. Także europaralmentarna nowicjuszka Ewa Kopacz będzie wiceprzewodniczącą frakcji EPL i kandydatką na wiceprzewodnicząca PE. To oznacza powrót do takiej dobrej, widocznej obecności tutaj w europarlamencie - wyjaśniał Halicki. 

Słaba znajomość języków? Brak doświadczenia w Parlamencie Europejskim? Te sprawy wyraźnie schodzą na dalszy plan, bo słowem kluczem jest teraz - "widoczność w kraju". Spora zmiana - komentuje Katarzyna Szymańska-Borginon. Pięć lat temu eurodeputowani PO tłumaczyli, że nie chcą brać stanowiska wiceprzewodniczącego PE. Wyjaśniali wówczas, że "to tylko prestiż", więc skupiali się na kierowaniu komisjami, co dawało prawdziwe wpływy. W odchodzącej kadencji eurodeputowani PO lub PSL kierowali aż trzema komisjami. Do tej pory Jerzy Buzek kierował komisją energii i przemysłu, Danuta Huebner komisją ds. konstytucyjnych, a Czesław Siekierski z PSL komisją rolnictwa. Teraz PO-PSL przypadnie prawdopodobnie tylko... jedna komisja. Przyczyną jest nie tylko słabszy wynik PO (i odejście z Koalicji Europejskiej 5 europosłów do frakcji socjaldemokratów), ale gorszy wynik całej chadeckiej frakcji. Delegacja PO ma być także bardziej "polityczna" i "zdyscyplinowana" od poprzedniej. 

Oznacza to, że ważniejsze tym razem będzie uzgadnianie stanowiska z szefostwem w Warszawie i kontrolowanie wypowiedzi pod względem "efektu w kraju". Nie może tak być, że każdy głosuje jak chce - powiedział świeżo upieczony eurodeputowany PO nawiązując do podziałów wśród eurodeputowanych Platformy podczas głosowań  w kwestii praworządności, gdy kilku eurodeputowanych - zamiast zgodnie z ustaleniami wstrzymać się od głosu - głosowało za ukaraniem Polski. Wyraźnie odnowiona delegacja PO-PSL zamierza także poprawić kontakty z polskimi mediami w Brukseli. Do niedawna bardzo często można było wyczuć nieufność i niechęć do kontaktów z prasą. 

Teraz nowe szefostwo PO-PSL zorganizowało briefing dla dziennikarzy, rozdano numery telefonów i zapewniono o dostępie do informacji także w przyszłości. Nie wszystkim w PO podobają się te nowe porządki. Starsi (ci, którzy zasiadają już w PE po raz kolejny) ubolewają nad prymatem "polityki" nad sprawami "merytorycznymi". I czują się trochę odtrąceni, gdyż wychodzi na to, że ich profesjonalizm i praca na niewiele się zdały. Także niektórzy nowi, ambitni europosłowie nie widzą w obecnych rozdaniach dla siebie miejsca. I trochę się niecierpliwią - donosi korespondentka RMF FM.