Kartele narkotykowe nadal szmuglują twarde narkotyki, ale legalizacja marihuany w kilku stanach USA zaszkodziła ich interesom i znacznie ograniczyła przemyt. Ilość marihuany konfiskowanej przez amerykańskie służby zdecydowanie zmalała - pisze "Time".

W Meksyku znajduje się dziwne muzeum - Museo de Enervantes, zwane potocznie Narco Museum (muzeum narkotyków), gdzie prezentowana jest kolekcja rzeczy, które wojsko skonfiskowało przemytnikom narkotyków - pisze amerykański tygodnik "Time". Są tam próbki dziwnych narkotyków, jak niezwykle rzadka czarna kokaina, pistolety nabijane brylantami, złote telefony komórkowe, a nawet medale, jakimi kartele dekorują najbardziej efektywnych przemytników. To również przegląd zdumiewająco pomysłowych rozwiązań, mających ułatwić kontrabandę - od katapult miotających pakiety narkotyków przez granicę do sztucznych pośladków, w których można je przemycać - opisuje "Time".

Wobec tak przemyślanych środków i tak wielkich zainwestowanych w szmugiel pieniędzy amerykańskim agentom ds. walki z narkotykami czy meksykańskim żołnierzom niezwykle trudno jest walczyć z przemytem. Ale od pewnego czasu radykalnie zmalał przerzut marihuany. Po stronie USA w 2014 roku skonfiskowano blisko 862 tony - w roku 2011 było to prawie 1134 tony. W Meksyku w 2014 r. skonfiskowano 664 tony marihuany - o 32 proc. mniej niż w roku poprzednim.

Zdaniem ekspertów spadek ten nie jest wynikiem skuteczniejszej walki z przemytem, lecz pochodną legalizacji marihuany w takich stanach jak Alaska, Oregon, Kolorado, Waszyngton, Dystrykt Kolumbii oraz częściowo w Maine. Przyczyniła się ona do tego, że w USA powstał lokalny, świetnie rozwijający się przemysł produkcji marihuany - wyjaśnia tygodnik.

Zwolennicy legalizacji tego narkotyku podkreślają, że Amerykanie zdecydowanie wolą kupować "markową" marihuanę z pewnego źródła, niż "produkt na czarnym rynku, który nie był testowany (medycznie), ani nie podlega amerykańskim przepisom" - pisze "Time". Lepiej iść do legalnego sklepu, wiedzieć, co się kupuje, i wiedzieć, że nie jest to produkt skażony - kontynuuje tygodnik.

Toteż przemysł produkcji i przetwórstwa marihuany to najszybciej rosnący sektor w USA (roku 2014 urósł o 74 proc.). To oznacza, że meksykańskie kartele mają mniej pieniędzy na broń, korumpowanie policji i opłacanie zabójców - pisze "Time", dodając, że może to być zbieg okoliczności, ale wraz z legalizacją marihuany w USA spadł też poziom przemocy w Meksyku.

Najważniejszym problemem jest jednak teraz to, że kartele "zdywersyfikowały swoje biznesowe portfolio" i zajmują się wszelaką działalnością, od handlu ludźmi po wykradanie ropy z meksykańskim rurociągów i - rzecz jasna - przemyt twardych narkotyków.

(mal)