Nawet 30 osób mogło zginąć w zasypanym przez lawinę śnieżną hotelu koło Pescary w Abruzji w środkowych Włoszech - podali ratownicy górscy, którzy pierwsi dotarli na miejsce. Ludzie w hotelu byli prawie dobę pod śniegiem. Na razie wiadomo, że cztery osoby nie żyję; 25 uznaje się za zaginione.

W rejon hotelu Rigopiano w pobliżu masywu Gran Sasso dojechała rano na nartach po wielogodzinnej akcji pierwsza grupa ratowników. Mówią, że lawina, jaka tam zeszła, była ogromna. Zdaniem ratowników sceneria jest "apokaliptyczna".

Wołamy głośno, ale nikt nie odpowiada - powiedział przebywający na miejscu katastrofy uczestnik akcji, cytowany przez agencję Ansa. Wytresowane psy, które pomagają ratownikom, nie sygnalizują już że w rumowisku są żywi ludzie.

Akcja na miejscu jest prowadzona w skrajnie trudnych warunkach. Na razie wiadomo, że 4 osoby nie żyją' 25 uznaje się za zaginione.

Nieznana jest jeszcze narodowość gości górskiego hotelu.

Lawina przesunęła budynek o ponad 9 metrów

Sky News, powołując się na lokalnych samorządowców, podaje, że uderzenie zwał śniegu było tak potężne, że przesunęło cały budynek o około 9 metrów. Antonio Di Marco miał napisać w mediach społecznościowych, że "lawina zabrała cały hotel", przesuwając go o 10 metrów. Hotelu już nie ma - potwierdzają strażacy.

Ratownicy weszli przez jedyną otwartą szczelinę. Cały gmach jest zasypany przez śnieg i rumowisko. Część kilkupiętrowego budynku się zawaliła.

W środku budynku było około 30 osób.

Uratowano dotąd dwie, poważnie wychłodzone osoby.

"Żyję, bo w chwili zejścia lawiny wyszedłem z hotelu do samochodu"

Jedną z ocalałych osób jest 38-letni Giampaolo Parete. Lekarzom powiedział, że żyje tylko dlatego, że w chwili zejścia lawiny wyszedł z hotelu do samochodu. Mężczyzna odmawia opuszczenia miejsca, gdzie prowadzona jest akcja ratunkowa. W środku jest bowiem jego żona wraz z dwójką dzieci.

Drugi ocalały mężczyzna, Fabio Saletta przesłał SMS-a, że nie może wydostać się spod zwał śniegu. Włoska gazeta "Corriere della Sera" cytuje jego wiadomość: Przede mną jest ściana śniegu.

W związku z zagrożeniem lawinowym po środowym trzęsieniu ziemi wszyscy goście hotelu chcieli go jak najszybciej opuścić. Jak wynika z relacji jednej z ocalałych osób, turyści zapłacili za pobyt, spakowali się i czekali na przybycie pługu śnieżnego, by odblokował zasypaną drogę. Jego przyjazd opóźnił się o kilka godzin.

Wtedy po serii silnych wstrząsów sejsmicznych o magnitudzie powyżej 5 zeszła olbrzymia lawina, która zasypała i częściowo zburzyła hotel.

Z powodu stałej aktywności sejsmicznej w środkowych Włoszech i śnieżyc wzrosło zagrożenie lawinowe w Abruzji, Lacjum, Marche i Molise - ogłosiły służby górskie.

Od środowego trzęsienia ziemi zanotowano w centralnych Włoszech około 500 wstrząsów.


(j. abs)