Skandal w Moskwie. Miliarder nazywany "kucharzem Putina" - mający monopol na dostarczanie posiłków dla szkół i przedszkoli - karmi dzieci zgniłym mięsem, owocami i warzywami. Kreml nie komentuje tej sprawy.

Rodzice się buntują, bo jest coraz więcej przypadków zatruć. Natalia Szyłowa, która zatrudniła się w firmie należącej do "kucharza Putina" Jewgienija Prigożyna, była przerażona.

Mięso trzeciej kategorii, tym karmią psy na fermach. Ja bym swojemu psu tego nie dała, nie mówiąc o dziecku - podkreśla kobieta, dodając, że widok robaków w ryżu należy do codzienności.

Dzięki współpracy z fundacją opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, Szyłowa opublikowała setki zdjęć dokumentujących fatalne warunki sanitarne i zepsutą żywność. 

Wszędzie widać brud, tu nikt nie sprząta - dodaje Szyłowa. 

Kobieta opowiedziała również o fikcyjnych kontrolach w firmach Prigożyna. Kontrolerzy przychodzili, gdy pomieszczenia były przygotowane do kontroli albo podpisywali dokumenty przyjmując łapówki - przekonuje Szyłowa. 

Prigożyn jest także monopolistą jeżeli chodzi o dostarczanie posiłków dla wojska. Poza tym "kucharz Putina" oskarżany jest o organizację i opłacanie armii "internetowych trolli" atakujących w komentarzach w sieci Zachód oraz o kierowanie grupami rosyjskich najemników - wysyłanych w miejsca, gdzie Kreml nie może działać oficjalnie. Najemnicy Prigożyna byli w ukraińskim Donbasie, w krajach afrykańskich czy w Syrii.

Opracowanie: