Następca tronu Norwegii książę Haakon odwiedził zniszczone przez huragan Sandy Haiti. Zaapelował do społeczności międzynarodowej o pomoc dla tego karaibskiego kraju.

Wskutek przejścia cyklonu na Haiti zginęło ponad 50 ludzi, 11 na Kubie i siedem na pozostałych wyspach regionu. Na Jamajce i Haiti niemal całkowicie zrujnowane zostały uprawy kawy, bananów i kukurydzy. BBC w swej relacji na temat skutków przejścia Sandy przez zachodni Atlantyk zauważa, że wydarzenia z USA przysłoniły w mediach zniszczenia dokonane przez żywioł na Karaibach.

To, co zdarzyło się tutaj, jest straszne. Rodziny zostały poważnie poszkodowane. Mam nadzieję, że partnerzy Haiti i Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) wesprą Haiti, aby pomóc wydostać się wyspie ze zniszczeń po Sandym - powiedział książę, który pełni rolę ambasadora dobrej woli UNDP.

39-letni norweski następca tronu udał się m.in. do ubogich dzielnic Port-au-Prince, stolicy państwa. Przyjął go też haitański prezydent Michel Martelly.

To oczywiste, że przed Haiti stoi wiele wyzwań, ewidentnie panuje nędza i ogromne ubóstwo, ale istnieje także wiele możliwości - powiedział Haakon dziennikarzom. Władze kraju zapewnił o wsparciu Norwegii, która na odbudowę po niszczycielskim trzęsieniu ziemi z 2010 roku przelała 130 mln dolarów.

W trzęsieniu ziemi sprzed ponad dwóch lat zginęło ponad 300 tysięcy ludzi, a 1,5 mln zostało pozbawionych domów. Do dziś ponad pół miliona mieszkańców Haiti mieszka w miasteczkach namiotowych.

Haiti to jedno z najuboższych państw świata i najuboższy kraj półkuli zachodniej.