Co najmniej 50 osób zginęło, a około sto zostało rannych, w zamachu samobójczym w Basrze na południu Iraku. Zamachowiec przebrany za policjanta zaatakował na punkcie kontrolnym w grupie szyickich pielgrzymów.

Początkowo, krótko po zamachu, policja podała liczbę 15 osób zabitych, w tym 11 policjantów.

Terrorysta ubrany w mundur i z fałszywą legitymacją policyjną zdołał przedostać się na policyjny punkt kontrolny. Zdetonował ładunki wybuchowe w grupie policjantów i pielgrzymów - powiedział po zamachu przedstawiciel policji, cytowany przez agencję Reutera.

Siły bezpieczeństwa odgrodziły główny szpital w Basrze w obawie przed kolejnym zamachem.

Według ustaleń policji, celem ataku byli szyiccy pielgrzymi. Zmierzali oni do głównego meczetu w zachodniej części Basry. Zamach przypadł na koniec obchodów jednego z najważniejszych świąt szyickich - Arbain. W przeszłości wielokrotnie dochodziło do zamachów na szyitów w okresie tego święta.

W ostatnim czasie doszło w Iraku do serii zamachów na szyitów; w ciągu niespełna tygodnia zginęło w nich ponad 90 osób. Jak zauważa Reuters, głęboki kryzys polityczny w dowodzonym przez szyitów rządzie irackim odnawia obawy o powrót fali przemocy na tle religijnym.