14 osób zginęło w starciach pomiędzy jemeńską armią i rebeliantami, którzy mają powiązania z Al-Kaidą. Wśród zabitych jest 12 rebeliantów i 2 żołnierzy.

Wczoraj wieczorem w stolicy Jemenu Sanie słychać było odgłosy silnych eksplozji i strzelaninę. Starcia koncentrowały się w rejonie, w którym mieszka przywódca plemienia wrogo nastawionego do prezydenta Ali Abd Allaha Salaha.

Nad ranem silne eksplozje wstrząsnęły położonym na południu Jemenu portowym miastem Aden. Według świadków, ładunki wybuchowe eksplodowały przed siedzibą agencji wywiadu i posterunkami policji. Anonimowy przedstawiciel armii poinformował, że negocjacje z rebeliantami o wstrzymaniu dalszego przelewu krwi są w impasie.

Islamscy rebelianci powiązani z Al-Kaidą opanowali wiele małych miejscowości na południu kraju, łącznie ze stolicą prowincji Abjan. W ostatnich tygodniach armia podjęła ofensywę przeciwko rebeliantom, które nie przyniosła jednak dotychczas większych rezultatów.

Zdaniem rządu Jemenu, rebelianci wykorzystali chaos w kraju wywołany niedawnymi wystąpieniami przeciwko władzom. Prezydent Salah odrzuca żądania opozycji, która domaga się jego dymisji.