​Filipińska armia poinformowała w niedzielę, że przejęła kontrolę nad centrum dowodzenia dżihadystów z Państwa Islamskiego (ISIS) w Marawi, na południu kraju, gdzie od czterech miesięcy trwa islamistyczna rebelia. Według wojska, znacznie osłabi to bojowników.

Do przejęcia kontroli nad centrum dowodzenia doszło po krwawej walce, która rozpoczęła się w sobotę w meczecie i innym budynku - podała armia.

Ten ogromny sukces jeszcze bardziej osłabia grupę terrorystyczną, pozbawiając ją centrum dowodzenia - oświadczył w komunikacie generał Eduardo Ano. 

Trwają czynności oczyszczania (obszarów z dżihadystów - PAP), a my oczekujemy, że wróg opuści kolejne pozycje przejęte w przeszłości, do czego nie dojdzie bez walk. Jesteśmy na to gotowi - dodał generał.

Konflikt w Marawi, na wyspie Mindanao, rozpoczął się w maju, gdy siły rządowe próbowały aresztować lokalnego szefa terrorystów sprzymierzonych z ISIS, Isnilona Hapilona. 

Armia wyjaśniała, że sprowokowało to dżihadystów do przedwczesnej próby przejęcia kontroli nad miastem, w celu przekształcenia go w kalifat, jak uczyniło ISIS w Iraku i Syrii.

Rebelianci z Marawi należą do grupy Maute, która zdaniem rządu Filipin jest powiązana z islamistami z ugrupowania Abu Sajaf. 

Złożyło ono przysięgę wierności Państwu Islamskiemu, znane jest z brutalnych działań, szczególnie wobec cudzoziemców, m.in. z zamachów bombowych, wymuszeń i porwań dla okupu. Południe Filipin chce przekształcić w kalifat od lat 70. XX wieku. 

Eksperci wskazują, że akcja militarna może nie wystarczyć, by przywrócić pokój w biednym regionie od dawna zaniedbywanym przez polityków.

W wyniku konfliktu z rejonu walk uciekło prawie 0,5 mln ludzi. Według danych rządowych zginęło tam już ponad 800 osób, w tym dżihadystów, cywilów i wojskowych.

(ph)