Związek zawodowy zrzeszający pracowników zamku w Windsorze rozpoczął zbieranie głosów ws. organizacji strajku. To pierwsza taka sytuacja w historii brytyjskiej monarchii. Obsługa królewskiej posiadłości chce wynagrodzenia za wykonywanie nadobowiązkowych czynności.

Polegają one na oprowadzaniu gości po zamku i wcielaniu się w rolę tłumacza. Pracownicy zamku uważają zresztą, że generalnie nie są godziwie opłacani. Najniższe uposażenie w służbie Jej Królewskiej Mości wynosi 14,5 tysiąca funtów rocznie.

Ponad stu pracowników zamku w Windsorze wspierają brytyjscy republikanie. Według nich, to skandal, by niedemokratycznie wybierana głowa państwa, która dostaje od podatnika na swe wydatki 300 milionów funtów rocznie, traktowała w ten sposób swych pracowników.

Rzecznik zamku przekonuje natomiast, że zatrudnieni w Windsorze są godziwie wynagradzani. Zaznacza także, że nie mają oni obowiązku oprowadzać gości i wykonywać podobnych dodatkowych czynności - robią to dobrowolnie.

Akcja protestacyjna może przyjąć dwojaką postać. Jeśli poprze ją większość uprawnionych do głosowania związkowców, najprawdopodobniej rozpocznie się od wycofania gotowości do wykonywania dodatkowych obowiązków. Następnym etapem byłby strajk.

(edbie)