​Izraelski rząd zgodził się na uwolnienie 104 palestyńskich więźniów. Jest to gest w stronę Palestyńczyków, który ma ułatwić wznowienie rozmów pokojowych. Rząd również opowiedział się za referendum w sprawie przyszłego traktatu pokojowego.

To nie jest dla mnie łatwy moment. (...) To nie jest łatwe szczególnie dla rodzin, pogrążonych w żałobie, których uczucia rozumiem. Ale są momenty, kiedy trudne decyzje muszą być podjęte dla dobra kraju i to jest jeden z tych momentów - powiedział premier Izraela Benjamin Netanjahu po ogłoszeniu decyzji o zwolnieniu Palestyńczyków.

Do ostatnich chwil nie było jasne, jak zagłosują niektórzy ministrowie, a przed siedzibą rządu trwał protest rodzin, które straciły bliskich w palestyńskich atakach. Decyzję skrytykował m.in. koalicyjny partner Netanjahu, minister gospodarki i handlu Naftali Bennett z ultraprawicowej partii Żydowski Dom. Komentatorzy zauważają, że wznowienie rozmów przez Netanjahu może okazać się trudnym zadaniem przy tak prawicowym gabinecie.

Palestyńczycy, którzy będą zwolnieni, zostali aresztowani jeszcze przed podpisanymi w 1993 roku porozumieniami z Oslo. Komentatorzy zwracają uwagę, że choć decyzji o ich wypuszczeniu przeciwna była zdecydowana większość izraelskiej opinii publicznej, dla Netanjahu jest to lepsza opcja, niż np. wstrzymanie rozbudowy izraelskich osiedli na palestyńskich terytoriach okupowanych czy uznanie za punkt wyjścia w negocjacjach granicy sprzed 1967 roku.

O wznowienie negocjacji izraelsko-palestyńskich od trzech miesięcy zabiegał amerykański sekretarz stanu John Kerry. Planowane w rozpoczynającym się tygodniu spotkanie obu stron w Waszyngtonie ma przerwać impas w rozmowach trwających od 2010 roku. Strona izraelska wówczas odmówiła wstrzymania rozbudowy osiedli na Zachodnim Brzegu na czas rozmów pokojowych, a właśnie od tego Palestyńczycy uzależniali negocjacje.

Izrael rozpoczął okupację Zachodniego Brzegu, Strefy Gazy i wschodniej Jerozolimy po wojnie sześciodniowej w 1967 roku. Palestyńczycy chcą na tych terenach utworzyć swoje państwo i liczą, że Jerozolima Wschodnia stanie się jego stolicą. W ich ocenie i tak jest kompromis, bo tereny te obejmują zaledwie jedną piątą mandatowej Palestyny.

(abs)