Kolejne kraje przystąpiły w środę do procedury uznawania Kosowa. Serbia wyraziła wątpliwości, czy w tej sytuacji będzie możliwe przyśpieszenie jej negocjacji z Unią Europejską. Rosja oświadczyła natomiast, że misja UE w Kosowie nie ma podstaw prawnych.

Szef serbskiej dyplomacji Vuk Jeremić poinformował o odwołaniu swych ambasadorów z Niemiec i Austrii w proteście przeciwko uznaniu niepodległości Kosowa przez te państwa.

Minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski oświadczył, że rząd jest gotowy do przyjęcia uchwały w sprawie uznania niepodległości Kosowa na najbliższym posiedzeniu.

O uznanie niepodległości Kosowa zwrócił się do litewskiego Sejmu na wniosek prezydenta Valdasa Adamkusa minister spraw zagranicznych Petras Vaitiekunas. Rząd Łotwy uznał Kosowo, a zamiar jego uznania ogłosiła Norwegia. Wielka Brytania mianowała zaś swego ambasadora w niepodległym Kosowie.

W środę niepodległość Kosowa uznał także Tajwan. Decyzja ta wywoła irytację Chin, które wykluczyły uznanie nowego kosowskiego państwa.

Rosja, która sprzeciwia się uznaniu niepodległości Kosowa, wyraziła opinię, że decyzja o misji Unii Europejskiej w Kosowie - która przejmie w ciągu 120 dni obowiązki od ONZ w nadzorowaniu administracji kosowskiej - nie ma podstaw prawnych. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow powiedział, że misja ta jest sprzeczna z prawem międzynarodowym, i nazwał decyzję o jej wysłaniu "jednostronną".

Holender Peter Faith, który za trzy miesiące zostanie szefem unijnej misji w Kosowie, zapewnił, że misja ta nie jest nielegalna, gdyż UE podjęła w tej sprawie wspólną decyzję, informując o niej Radę Bezpieczeństwa ONZ zgodnie z rezolucją 1244 z 1999 r., określającą konstytucyjne ramy dla Kosowa.