Wstrząs o sile 5,1 stopni odnotowały obserwatoria sejsmologiczne w USA, Japonii, Chinach i Korei Południowej. Nie wszyscy eksperci potwierdzają, że to efekt przeprowadzonych przez Koreę Północną prób działania broni wodorowej - niektórzy twierdzą, że chodzi o kolejne próby atomowe. O możliwych scenariuszach z profesorem Waldemarem Dziakiem z Polskiej Akademii Nauki Collegium Civitas rozmawiał reporter RMF FM Romuald Kłosowski.

Wstrząs o sile 5,1 stopni odnotowały obserwatoria sejsmologiczne w USA, Japonii, Chinach i Korei Południowej. Nie wszyscy eksperci potwierdzają, że to efekt przeprowadzonych przez Koreę Północną prób działania broni wodorowej - niektórzy twierdzą, że chodzi o kolejne próby atomowe. O możliwych scenariuszach z profesorem Waldemarem Dziakiem z Polskiej Akademii Nauki Collegium Civitas rozmawiał reporter RMF FM Romuald Kłosowski.
Telewizja w Seulu informuje o wstrząsach /PAP/EPA/JEON HEON-KYUN /PAP/EPA

Romuald Kłosowski, RMF FM: Jak Pan Profesor ocenia te próby? Czy to poważna groźba dla regionu i świata?

Profesor Waldemar Dziak: Sprawa jest naprawdę poważna, a na ile - będziemy wiedzieli kilka dni. Na razie tę sytuację śledzą wszyscy: wywiad amerykański, japoński, południowo-koreański, Rosjanie, Chińczycy... Wszyscy zastanawiają się czy to była czwarta próba atomowa, czy pierwsza wodorowa. Jeżeli okaże się, że to była bomba wodorowa, to oznacza, że świat ma prawo wstrzymać oddech; to znaczy, że Koreańczycy zdobyli kolejny szczyt technologiczny. Ja przypominam sobie, ile lat dzieliło Związek Radziecki, a potem Chiny - od pierwszej próby atomowej, do pierwszej próby wodorowej. Boimy się przede wszystkim rozprzestrzeniania broni termo-jądrowej. Korea Północna utrzymuje najbliższe stosunki z najbardziej opresyjnymi reżimami świata: z Iranem, Syrią, dawniej też z Libią, a dziś także z Sudanem czy Jemenem. Jakby tego było mało - przyjmuje u siebie i utrzymuje stosunki ze wszystkimi organizacjami terrorystycznymi świata, Hezbollahem, Hamasem, różnymi frakcjami palestyńskimi. Przecież z przeszłości wiemy mieli relacje z irlandzką armią republikańską, ze wszystkimi którzy walczą z tzw. światowym imperializmem.

Ale czy nie można było się tego spodziewać?

Nawet dla specjalistów to zaskoczenie. Kim Dzong Un wygłosił przemówienie noworoczne, w którym wystosował ofertę pokojową, ofertę rozmów z Koreą Południową, bez żadnych warunków wstępnych, w sytuacji kiedy stosunki między-koreańskie są najgorsze od dekady. Świat odetchnął, że jest dobrze, ale jednocześnie świat zapomniał, że ten sam Kim Dzong Un - sześć dni wcześniej ogłosił: mamy bombę wodorową! Świat to zignorował, znowu grubasek się chwali, a to niemożliwe, by byli tak zaawansowani! A Kim Dzong Un niedawno ogłosił też, że ma zamiar w maju tego roku zwołać Siódmy Zjazd Partii, pierwszy od 36 lat! Ma tam wygłosić bardzo ważne przemówienie systemowe, w którym wezwie, że nadal obowiązuje strategia priorytetu dla armii, ale też większego nacisku na gospodarkę, eksport, import, poprawę warunków życia, na turystykę... Korea Północna powoli zaczyna się reformować i nagle przychodzi ten wybuch, który wszystko niszczy! Bo do reform potrzeba jest pokojowego otoczenia międzynarodowego. A dzisiaj Japonia jest przerażona, Korea Południowa jest przerażona. Chiny mówią: nic nie wiedzieliśmy o tym - i jest to prawda, bo relacje chińsko-północnokoreańskie są najgorsze od lat. Mijają cztery lata od objęcia władzy przez Kim Dzong Una i mimo licznych zaproszeń ze strony Chin - przywódca Korei Północnej nie złożył tam wizyty. Mało tego, ostatnio muzyczna grupa z Północnej Korei przebywała ostatnio w Pekinie, mieli śpiewać o państwie atomowym i imperializmie. Chińczycy się zdenerwowali i powiedzieli, że w tych uroczystościach nie weźmie udziału nikt z ich kierownictwa politycznego. Kim Dzong Un nagle odwołał wielkie tournée i z 10-dniowego pobytu zrobił się jeden dzień. Kim Dzong un oskarża Chiny, że dokonały radykalnego przechyłu w kierunku Korei Południowej.

A do tego Chiny podpisały ostatnio antyatomowe pakty i sojusze.

Wielu ekspertów uważa, że klucz do rozwiązania problemu programu nuklearnego Korei Północnej leży w Pekinie. Jeżeli posiedzenie Rady Bezpieczeństwa uchwala kolejne sankcje polityczne i ekonomiczne - to te sankcje mają niewielkie znaczenie, tak jak przy pierwszej próbie atomowej w 2006 roku, po drugiej próbie atomowej w 2009 roku i po trzeciej próbie atomowej w 2013 roku. Dotychczas było tak: sankcje respektowały Ameryka, Japonia czy Korea Południowa, ale Chiny i Rosja - nie. Rosja w tamtym roku umorzyła wszystkie długi Korei Północnej i dostarcza jej pomocy humanitarnej. Ambasada Korei Północnej w Moskwie robi co chce. Chiny zawsze traktowały Koreę Północną jako bufor, kiedyś przed agresją japońską - dzisiaj przed wojskami amerykańskimi, które stacjonują niedaleko, na Okinawie koło Japonii i w Korei Południowej.

Ale Korea Północna interesuje się bronią masowego rażenia od dawna.

Tak, jeszcze nie było Państwa Koreańskiej Republiki Ludowo Demokratycznej, która powstała w 1948 roku, a już pierwsi sowieccy atomiści przyjechali do Pjongjang, w 1946 roku. Program atomowy jest w Korei realizowany kilkadziesiąt lat; to nie jest kwestia dekady czy dwóch dekad. Rozmowy pokojowe trwają od 20 lat i nie przynoszą żadnych efektów. Korea Północna nie zasiada do tych rozmów i pozostaje tylko opcja militarna. Na początku lat 90' Amerykanie za rządów Clintona bardzo poważnie rozpatrywali takie punktowe uderzenie w wyrzutnie rakietowe, w elektrownie atomowe i we wszystkie ośrodki produkcji broni, a wtedy właśnie rozpadał się Związek Sowiecki, właśnie Chiny wychodziły powoli z izolacji pod Tian’anmen w 89' roku i były jeszcze bardzo słabym państwem. W nauce jest takie pojęcie "zbrodnia politycznego zaniechania", jak się nie zrobi czegoś w odpowiednim czasie, to ma się takie konsekwencje. Trzeba czasami zdecydować się na małą wojnę, by zapobiec tragedii wielkiej wojny. I dlatego ta sytuacja obciąża całą społeczność międzynarodową. A kiedy Barack Obama zaczynał pierwszą kadencje powiedział jedna rzecz, że "chciałbym świat uczynić bezpiecznym!" Jak patrzymy po ośmiu latach rządów Obamy, nigdy nie było gorzej, niż jest w tej chwili; to jest całkowita plajta. Amerykanie nie znaleźli sposobu na rozwiązanie tego problemu i świat nie wie, co z tym zrobić. Pamiętajmy, że zakładnikiem jest Korea Południowa i stolica tego państwa. Seul leży 38 kilometrów od linii demarkacyjnej. Tam nie trzeba bomby atomowej. Mamy do czynienia z karłem gospodarczym, żebrakiem dyplomatycznym, ale jednocześnie kolosem militarnym. Taka jest dziś Korea Północna.


kierownik Zakładu Azji i Pacyfiku Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk; wykładowca Collegium Civitas. Autor wielu publikacji o polityce i gospodarce Azji, między innymi: W kraju Orwella. O funkcjonowaniu północnokoreańskiego modelu państwa totalitarnego (1992), Korea. Pokój czy wojna (2003), Korea Północna u źródeł rodzinnej sukcesji władzy (2009).

(mn)