Po dwóch dobach śnieżyc i zamieci życie w stolicy Ukrainy zaczyna powoli wracać do normy. Odblokowano już ruch na głównych ulicach Kijowa. Udało się też dostarczyć chleb do sklepów, w których go brakowało.

Niespotykane o tej porze roku śnieżyce zmotywowały mieszkańców Kijowa do współpracy i solidarności. Tam, gdzie dozorcy i służby komunalne nie radzą sobie z oczyszczaniem chodników, zajmują się tym ochotnicy. Na portalach społecznościowych pojawiają się też ogłoszenia z ofertami pomocy dla kierowców, którzy nie mogą uwolnić swych pojazdów z ogromnych zasp. "Utknąłeś w śniegu? Zadzwoń do nas! Chłopcy z dużymi samochodami cię wyciągną" - zachęcają pomocni kijowianie.

W internecie zwołują się także wolontariusze, którzy zamierzają oczyścić ze śniegu drogi dojazdowe do szpitali. "Jeśli władze nie są w stanie tego zrobić, musimy brać inicjatywę w swoje ręce" - piszą.

Ponad 50-centymetrowa warstwa śniegu kolejny dzień zalegająca w Kijowie cieszy narciarzy i snowboardzistów. Amatorzy sportów zimowych zbierają się na szczycie stromej ulicy Andrijiwski Zjazd, która od soboty służy im jako trasa zjazdowa.

W okolicach Kijowa wciąż nie udało się usunąć skutków potężnych śnieżyc. Lokalne media donoszą, że na trasie z Kijowa do Żytomierza od kilkunastu godzin stoją uwięzione w śniegu pojazdy. Ich korek doszedł już podobno do 70 kilometrów długości. Energii elektrycznej brakuje aż w 600 okolicznych miejscowościach.

(MN)