Amerykańscy żołnierze wracają do domu. Po ponad 8 latach irackiej misji kolejne samoloty lądują w Stanach Zjednoczonych z wojskowymi na pokładzie. W tym miesiącu ma zakończyć się operacja wycofywania Amerykanów z tego kraju. W wielu bazach trwają przygotowania do uroczystości zakończenia misji.

Choć oficjalnie Biały Dom ogłosił, że wszyscy żołnierze wrócą do kraju to jednak wiadomo, że niewielka ilość amerykańskich żołnierzy nadal będzie wspierać irackie siły bezpieczeństwa. Ich rola ograniczy się jednak jedynie do szkolenia żołnierzy i policjantów. Porozumienie przewiduje m.in. szkolenie pilotów irackich sił powietrznych, które otrzymały od USA samoloty F 16. W Iraku nie będzie już amerykańskich baz. Barack Obama zapowiedział też przeprowadzenie wspólnych iracko-amerykańskich manewrów wojskowych.

Przy okazji wizyty premiera Iraku Nuriego al-Malikiego w stolicy Stanów Zjednoczonych Barack Obama zapewniał, że USA nadal będą mocno wspierać Bliski Wschód. Nasza silna obecność na Bliskim Wschodzie będzie trwać. Stany Zjednoczone nigdy się nie zawahają w obronie swoich sojuszników, partnerów i interesów - powiedział Obama na wspólnej konferencji prasowej w Białym Domu z szefem irackiego rządu. Kiedy kończymy tę wojnę i Irak spogląda w przyszłość, iracki naród musi wiedzieć, że nie zostajecie sami - oświadczył, zwracając się do Malikiego.

Wracają do domu i całują ziemię

Amerykańscy żołnierze nie kryją zadowolenia z powrotu do kraju. Wystarczająco długo tam byliśmy. Zapłaciliśmy wysoką cenę - mówi jeden z żołnierzy.

Wojskowi po wyjściu z samolotów lądujących w USA całują ojczystą ziemię, witają się z rodzinami, czasami nawet płaczą. Te sceny do złudzenia przypominają chwile, kiedy amerykańscy żołnierze przed lat wracali z Wietnamu.

To doświadczenie, które zmienia życia - widzieć eksplozje i ludzkie ciała, być celem. Nie ma w tym nic zabawnego - opowiadał naszemu korespondentowi Pawłowi Żuchowskiemu żołnierz, który w Iraku był kilka razy. W sumie spędził tam prawie dwa lata.

Cała operacja kosztowała Stany Zjednoczone 700 mld dolarów. Zginęło 4 tys. 400 żołnierzy, 33 tys. zostało rannych. Eksperci podkreślają, że misja była źle przygotowana, popełniono wiele błędów. Dane wywiadowcze były mało dokładne. Nie odnaleziono broni masowego rażenia. Doradca wiceprezydenta Joe Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego podkreśla: Historia nas osądzi.

Polityczni przeciwnicy Baracka Obamy są przeciwni decyzji o wycofaniu amerykańskiej armii z Iraku w tym roku. Podkreślają, że siły tego kraju nie są jeszcze w stanie zapewnić bezpieczeństwa. Mitt Romney, który ubiega się o nominacje partii republikańskiej w wyścigu do Białego domu podkreśla: Prezydent Obama w sposób zdumiewający zaniedbuje bezpieczne oraz uporządkowane przemiany w Iraku i w sposób nieuzasadniony naraża na ryzyko zwycięstwo które osiągnęliśmy dzięki przelanej krwi i poświęceniu tysięcy amerykańskich kobiet i mężczyzn.