Komunistyczna Partia Czech i Moraw (KSCzM) wypowiedziała porozumienie o tolerowaniu mniejszościowego rządu Andreja Babisza. Umowa obowiązywała przez trzy lata i pozwalała gabinetowi ruchu ANO i socjaldemokracji na przyjmowanie większości rządowych ustaw.

Zdaniem przewodniczącego KSCzM Vojtiecha Filipa wypowiedzenie umowy o tolerancji oznacza, że jeżeli w Izbie Poselskiej zostanie zainicjowane głosowanie nad wotum nieufności dla rządu, to komuniści poprą taki wniosek. Partie opozycyjne nie zdecydowały się jeszcze na taki krok, a wynika to z faktu, że wybory parlamentarne odbędą się już 8 i 9 października. W senacie trwają prace nad nowym brzmieniem ordynacji wyborczej, której zmianę wymusił werdykt Sądu Konstytucyjnego.

Premier zapowiedział, że gabinet nadal będzie próbował uzyskać poparcie przy uchwalaniu poszczególnych ustaw od polityków różnych partii politycznych.

Zdaniem komentatorów Babisz nie musi obawiać się szybkiej utraty władzy, bowiem prezydent Milosz Zeman zapowiedział w wywiadzie w niedzielę, że po ewentualnym złożeniu dymisji przez Babisza powierzy mu dalsze sprawowanie rządów. Podobne rozwiązanie stosował już dwukrotnie. Alternatywą byłoby stworzenie nowej większości w Izbie Poselskiej i utworzenie nowego gabinetu, ale takie rozwiązanie wydaje się nieprawdopodobne.

Bezpośrednią przyczyną wypowiedzenia umowy przez komunistów było niewywiązanie się przez rząd Babisza z obietnicy stworzenia państwowego banku komercyjnego, który przede wszystkim skupiałby się na kredytowaniu przedsiębiorstw i samorządów. Projekt powstał, ale bez daty gwarantującej powstanie instytucji przed wyborami parlamentarnymi.

Część obserwatorów ruch KSCzM uznała za próbę ratowania bazy wyborczej. Według ostatnich badań poparcia dla partii politycznych komuniści balansują na granicy wejścia do Izby Poselskiej.