Komputerowi giganci - Yahoo, Google i Microsoft - pod lupą amerykańskiego Kongresu. Politycy chcą się dowiedzieć, czy firmy nie łamały prawa współpracując z chińskim rządem.

Chodzi o przekazywanie Pekinowi danych internautów, umożliwianie Chińczykom tropienia w sieci dysydentów, czy - jak ostatnio Google - cenzurowanie Internetu. Czy zatem Chiny zaczynają dyktować światu swoje warunki? Posłuchaj w relacji korespondenta RMF Jana Mikruty.

Chińczycy mają pełny i nieograniczony dostęp do Internetu, a rząd w Pekinie nigdy nikogo nie aresztował za wyrażanie opinii w sieci - tak na zarzuty o ograniczaniu dostępu do Internetu odpowiada z kolei Państwowa Rada do Spraw Informacji. Swoje oświadczenie opublikowała w dzisiejszym rządowym dzienniku "China Daily".

Chińskie władze podkreślają w nim, że wprowadzane regulacje dotyczące Internetu są zgodne z powszechnie przyjętymi międzynarodowymi praktykami. Przytacza m.in. przykład Stanów Zjednoczonych, podkreślając, że tamtejsze władze również blokują dostęp do stron, których zawartość została uznana za "potencjalnie szkodliwą".