KE pozwała Polskę do Trybunału Sprawiedliwości za brak przepisów w sprawie in vitro. Chodzi o brak zapisów dotyczących jakości i bezpieczeństwa tkanek i komórek.

Zobacz również:

Komisja Europejska w wydanym komunikacie poinformowała, że mimo wielu wezwań Polska nie wywiązała się z obowiązku pełnego dostosowania do unijnego ustawodawstwa. W styczniu Bruksela wysłała do nas ostatnie ostrzeżenie w tej sprawie.

KE przypomina, że przeszczepianie tkanek i komórek stwarza potencjalne ryzyko przenoszenia chorób. Dlatego tak ważne jest przestrzeganie przepisów UE, które zapewniają jakość i bezpieczeństwo tkanek i komórek od momentu ich pobrania do momentu przeszczepienia - czytamy w piśmie.

Polska, mimo że zapłodnienie metodą in vitro w naszym kraju jest legalne, nie stosuje unijnych przepisów o bezpieczeństwie komórek rozrodczych, tkanek zarodkowych i tkanek płodu.

Polscy urzędnicy przekonują, że w unijnych dyrektywach chodzi wyłącznie o rozwiązania "techniczne", a nie "etyczne".

Do momentu wydania wyroku przez Trybunał UE minie około półtora roku. Polska może w tym czasie dostosować swoje prawo, a KE może wówczas wycofać skargę. Unia nie wyznaczyła od razu kary pieniężnej. Jeżeli jednak sprawę przegramy, to Bruksela może wnieść o nałożenie kary dziennej. Jest to zazwyczaj 180-200 tys. euro za każdy dzień, aż do momentu pełnego dostosowania.